niedziela, 30 marca 2014

That's what you get when you let your heart win...

"Oto, co dostajesz, kiedy pozwalasz swojemu sercu wygrać..." Cześć misiaczki, jak zwykle zacznę od przeprosin, ja wiem, że miałam częściej pisać, ale cóż poradzić? ;c Możecie na mnie za to nakrzyczeć, naprawdę! Ale ciągle jestem ze wszystkim w czarnej dziurze i nie wyrabiam, a wciąż się coś dzieje. Co u mnie? W sumie to nie wiem, wiosna gra mi na uczuciach, a gdy cały dzień nie mogę się wyzbyć rumieńców, to śmieją się ze mnie, że jestem zakochana. Choć ostatnio powinnam mieć non stop zły humor, to chodzę uśmiechnięta od ucha do ucha i jest mi z tym dobrze. Znów sprawdza się, że: "życie jest lepsze na wiosnę." I wiecie co? Nawet lubię, gdy rano marzną mi palce, właśnie w takich momentach czuję, że żyję, choć to może głupie. W Dzień Kobiet(który w tym roku był bardzo marny, sor od matmy powiedział, że kwiatki to pewnie teraz tylko w jpg możemy dostać ;p) poszłyśmy na "Kamienie na szaniec". W centrum jacyś panowie rozdawali kwiaty, przechodziłyśmy koło nich 10 razy i nic, Wera z Karolą się wkurzyły i wyżebrały od nich kwiatki. xd Miałam bardzo duże oczekiwania co do "Kamieni" i lipa, no fail, film niby dobry, ale wolę starą i poczciwą "Akcję pod Arsenałem". Mój ukochany Aluś to postać epizodyczna, po prostu: serio? o.O Zawiodłam się, jakbym się tak nie nakręcała, to byłoby ok, ale piosenka Podsiadło. *.* Chociaż tyle, a wy widzieliście? Jakieś wrażenia, przemyślenia? ;) Mieliśmy w szkole dzień francuski, niewiele z niego pamiętam, bo skończyło się na snapach i rozmawianiu o nauczycielach. Był też Dzień Wagarowicza, poszliśmy z wychowawczynią na Stare Miasto, potem Wera "obraziła" się na mnie i Krzyśka, że się z niej śmiejemy, ale było słonecznie, radośnie, a Wera miała z nas polewkę, że za nią biegamy jak ogony, żeby ją przeprosić. W ogóle to Jeanette ma zbyt "rozwiniętą" wyobraźnię, bo jestem leworęczna i o czymkolwiek zaczynacie ze mną rozmawiać, kończy się wybuchem śmiechu. ;p Ostatnio doszłyśmy do wniosku, że czas w liceum tak szybko nam mija, dopiero co gubiliśmy się na korytarzach, a tu już dziewczyny z mojego gimnazjum pytają się mnie, jaką szkołę mają wybrać i w ogóle. Mieliśmy zrobić spotkanie starej, dobrej 3B, ale nie wiem, czy wypali, po ostatnim na które przyszły 4 osoby, mam wątpliwości. W ogóle to ostatnio było trochę irytujących dyskusji w mojej obecnej klasie. Niestety, przez to jak się niektóre osoby zachowują na lekcjach i wobec nauczycieli, zaczynamy mieć opinię nieco aroganckiej klasy, a naprawdę szkoda, bo jest bardzo dużo fajnych i rzetelnych osób. No i zaczynamy się martwić, że jak taka łatka do nas przylgnie, to nauczyciele po prostu będą nas mieli dość i będzie nas lubić tylko wychowawczyni. Sor od polskiego zapowiedział, że musi w przyszłym roku oddać jedną klasę i najprawdopodobniej los padł na nas, a szkoda, bo polski jest naprawdę zabawny. ;c Poza tym Werze też będzie szkoda, bo teraz sor jej nie pyta, bo nie zna jej imienia, ostatnio Marlena: "Może Werę dzisiaj zapytać..." Marika: "Nie zapyta jej." Marlena: "Niby czemu? Nie ma oceny..." Marika: "Tak? I jak powie? Do odpowiedzi koleżanka pani Jeanette?" Ale serio, pracujemy w grupach: "To może pani Jeanette i koleżanka." Ona też ma imięęęęę!!! ;p No ale Wera się cieszy, bo nie jest pytana ani nic, a ja muszę zgrywać głupa i wyciskać z siebie siódme poty, żeby coś powiedzieć. xd W poniedziałek byliśmy na licealiadzie w piłkę ręczną chłopców, nasi grali w półfinale, kibicowaliśmy zażarcie, ale przegraliśmy o 1 punkt. ;c No a potem był mecz o 3 miejsce z zeszłorocznymi mistrzami, w dodatku jest to jedna z najlepszych szkół w moim mieście(moja Karola tam chodzi :D) i średnio się lubimy. Moja szkoła jest na ulicy zwanej Plac Wolności i szkoła Karoli zaczęła krzyczeć: "Nie ma litości dla łachów z Placu Wolności!" Troszkę chamsko, ale my jak zawsze kulturalnie, spokojnie, robimy hałas chociaż jest nas o połowę mniej, chłopak z 1g krzyczy do mnie: "Koleżanko zsynchronizujmy klaskacze!"(Paulinka nam przyniosła, bo jej rodzice chodzą na mecze ;3) i jest fajnie. Tańczymy lambadę, skaczemy, ale jak przegrywaliśmy w ten sposób, że mieliśmy 2 razy mniej punktów, a oni dalej się do nas darli, to nasi nie wytrzymali i zaczęli krzyczeć: "No i co z tego, Z.<nazwa szkoły> i tak ma małego!" Wszystko spoko, tylko nasz sor od polskiego stał obok, cały się zaczerwienił i zrobił facepalm, bezcenne. I tak najlepsze było to, że Maciek mi opowiada, że on stał w tej grupce, która krzyczała najgłośniej, a za nim był ksiądz, haha. :D Za rok robimy z Werą transparent. ^^ W ogóle to w głowie już zaczynam mieć wakacje, trochę planów zaczyna się krystalizować, nie mogę się doczekać, żeby w spokoju przeczytać moją listę książek. *.* Teraz czytam "Hamleta", no bo lekturka, ale naprawdę mi się podoba, chociaż ja nienawidzę dramatów teatralnych, to przeczytałam z ciekawością i czuję, że będzie to jedna z moich ulubionych licealnych lektur. ;) W ogóle to ostatnio naprawdę miałam pecha - zabrakło mi pół punktu do 4 ze sprawdzianu z historii, bo nie zauważyłam ostatniego zadania, a tak może bym coś uciułała. I jeszcze mamy dalej fizykę z praktykantką, która nie tłumaczy, mówi cicho, robi błędy i to MY ją poprawiamy, a że ostatnio jej przeszkadzaliśmy, to za karę pisaliśmy niezapowiedzianą kartkówkę, z której wszyscy dostalibyśmy 1, ale nauczycielka zgodziła się nie wstawiać ocen, ale jakoś wcale nie czułam się wkurzona, wyżyłam się, przekreślając: "Powodzenia!!! :)" na końcu kartkówki, a potem chciało mi się śmiać. I jeszcze na kartkówce z biologii zamiast roli wapnia, opisałam magnez, a Wera i Marika akurat na kartkówkę były chore, przypadek? Nie sądzę. xd Byłam na konkursie biblijnym i ksiądz mnie zaprosił na fb do znajomych jako jedyną. o.O I najlepiej w czwartek, pierwsza religia, ksiądz do mnie: "Dziękuję za tak." Ja takie: co? A potem zrozumiałam, że chodziło mu o to, że akceptowałam jego zaproszenie, lol. Ostatnio w jednym tygodniu byłam na dodatkowej chemii przy tablicy, zrobiłam z siebie idiotkę, jadę za tydzień z Maćkiem i mówię: "O, byłam tydzień temu, to dzisiaj spokój." Minęło 10 minut: "Jeanette, idź rozwiąż to na tablicy." <No nie, znowu ja.> Stałam tam z 45 minut, bo miałam z 15 reakcji do zapisania, jakieś bilanse pouzgadniać, magia w ogóle, a najlepiej wychodzimy z sali, a Maciek: "Dzisiaj nie będę przy tablicy, hahahaha." Bardzo zabawnie, doprawdy. A taka Madzia z mat-fizu zaczęła się pytać Maćka, czy jego klasa nie chciałaby pójść do teatru, a ja: "No jasne, a biol-chemu to nikt nie lubi i nikt go do teatru nie zaprasza, a my byśmy poszli! Nie dość, że jestem z biol-chemu, to jeszcze z zad*pia, najgorzej." Madzia zaczęła się śmiać i przytuliła mnie w ramach pocieszenia. ;p I tak w ogóle to robimy zakłady z Mariczką, w co się ubierze sor od polskiego, raz przegrałam, raz przegrałyśmy obie, czekamy na jutro. <3 Jak 3 raz z rzędu założy ten sam pulowerek, to zwątpię. ;p Ale jak to Marika mówi: "Koszulę zmienia!" Także trzymajcie za mnie kciuki, haha. U nas w szkole jest 2 nauczycieli, którzy zawsze ubierają się tak samo, sor od infy - zawsze szary garnitur, sor od pp - flanelowa koszula w kratę, dlatego za rok założymy się z jakimiś pierwszakami, że przepowiemy im, w co się ubiorą za tydzień, opłacalny interes. ;p Ostatnio spotkałam się z Olivką i Kiniusią i w końcu jest zgoda. *.* Wspominałyśmy, dzwoniłyśmy do S. jak za starych dobrych czasów. :D A najlepsze było to jak na każdą moją historię, Kinia mówiła: "wiem" W końcu się pytam: "Skąd?" K: "Szczerze? Nie mogłam wytrzymać, żeby nie wiedzieć co u ciebie i czytałam twojego bloga." ;') I oby dobrze już było zawsze. :) Wczoraj spotkałam się z Paulą, a tyle czasu jej nie widziałam. *.* Miałam jej dawać korki z chemii, ale skończyło się na gadaniu i śmianiu się do bólu brzucha, aż się popłakałyśmy z tej radości. ;p Nasza dodatkowa informatyka jest taka zabawna. ♥ Kiedyś wam naprawdę muszę to dokładniej opisać, ale poza tym, że sor jakoś "dziwnie" się zachowuje wobec Wery, to chce w nas wciskać czekoladowego kremusia i nie chce nas zabrać w tym roku na obóz żeglarski, bo jesteśmy niepełnoletnie, a tam większość to chłopcy i jak to mówi: "Spojrzy któryś za głęboko w oczy, a ja będę potem do 18 płacił, a to są obozy rekreacyjne, a nie reprodukcyjne!" Jeszcze było coś o krzakach i w ogóle. Albo jak na zwykłych lekcjach nam mówi, kiedy ktoś nie rozumie: "Może ja wytłumaczę? Klawisz shift wygląda jak klawisz shift." Jak już mówiłam dzieje się też na polskim. Pominę fakt, że Krzysiek zarywa do Wery i ciągle zajmuje moje miejsca na przerwach, a potem w żartach mówi: "Czy ty nigdy nie chorujesz?" <Krzysiek nie lubi polskiego xd> J: "Pamiętaj - ja i sor od polskiego - twoje 2 zmory, nigdy nie chorujemy!" Ostatnio mamy renesans. Sor: "Zamość był szumnie nazywany Padwą Północy. Jak ja to mówię - jaka Północ, taka Padwa." Tomek zrobił nam wykład o łosiach, jak nazywają się ich rogi itd... sor: "Czytała Krystyna Czubówna." <rozmowa o tym, że w życiu nie warto nic planować, Tomek do Kuby życiowo>: "Miałeś zęby, wrócą ci zęby, ale to będzie proteza." Omawiamy wiersz, Kuba do sora: "Chędożyć ma wiele znaczeń?" ^^ W innym wierszu autor przedstawiał zalety małżeństwa. Sor: "Życie z kobietą jest rozkoszne." Kuba: "No... Baaaaaardzooooo..." Sor: "Mówi pan, jakby pan był z 15 lat w małżeństwie." I były zalety posiadania dzieci, ktoś: "Biegają po domu i jest radośnie." Tomek: "Żeby dzieci sobie pobiegały, to najpierw trzeba wstawać do nich rano, jak są zafajdane." Tomek filozof po prostu. Sor nam ostatnio mówił, że u polskich poetów talent nie szedł w parze z udanym życiem osobistym, wywiązała się dyskusja, sor: "Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna." No beka życia. A w piątek sor się pyta, co się robi w noc świętojańską, Zuzia jak zwykle musiała zabłysnąć: "Idzie się do lasu i szuka się jakiegoś kwiatka."<oczywiście miała na myśli kwiat paproci, ale jej ton ♥> Sor do drugiej Zuzi: "Pani Zuzanno, pani uratuje honor tego imienia..." I omawiamy "Pieśń świętojańską o Sobótce", sor: "O czym jest utwór? Macie państwo podpowiedź w tytule, co to jest Sobótka?" Dominika: "To jakaś wieś..." Dominika to jest w ogóle uzdolniona, sor od matmy wpisuje oceny ze sprawdzianu, pyta się jej: "Na czym się machnęłaś?" D: "Nie umiem odejmować." ;') Albo dialogi na niemieckim "u lekarza", Grzesiek i Tomek prezentują, minęło 10s dialogu, soreczka: "No i zacząłeś na pan, a teraz przeszedłeś na Ty!" G: "Bo się lepiej poznaliśmy." Poza tym kocham pisać sprawdziany na geo: "Sorze, ten ostatni był prostszy." S: "No tak, jak sobie wszyscy odpowiedzi wydrukowali, to wiadomo." Pisaliśmy jako 3 klasa i do drugiego sprawdzianu też mieliśmy odpowiedzi, sor: "Poszedł wam bardzo dobrze, mam swoją teorię dlaczego, ale napisaliście, sprawdzone i tyle." Sor od wos-u też jest genialny, do którejś dziewczyny: "Buzia w kubełek i nie bulgotać. Przyszłemu mężowi to współczuję, będzie miał do powiedzenia tyle co żyd na okupacji." Albo Ola do sora w żartach: "No ja wszystko powiem." Sor: "No, wiemy, kto doniesie, to teraz pytanie: chcesz zdać?" Rozmowa o narkotykach wśród młodzieży: "Wiecie co teraz robi furrorę? Tantum Rosa. Potem widzicie wodospaaaaaaaaaaaady, króliiiiiiiiiiiiiiiiiiiczki." Sor mówi, że do 13 roku życia odpowiadają za nas rodzice przed sądem, ktoś: "A to rodzice mogą pójść na kilkanaście lat do więzienia za dziecko?" Sor: "A to 13-letnie dzieci aż tak mordują?" Rozmawialiśmy też o galeriankach, Tomek: "Centrum otworzyli teraz, ale interes będzie, ja jadę w sobotę." Jak tu się nie śmiać? Dobra, koniec gnębienia was. ;*
Dzieło Mariki i Wery z infy, no artystki. :)

Tralalala, słucham starych piosenek, tralalala, nie chcę wam dawać smętów, które ostatnio słucham, choć są piękne. :D Colbie Caillat - Fallin' for you "Nie wiem, ale wydaje mi się, że może się w Tobie zakochuję. Spadam tak szybko, może powinnam zatrzymać to dla siebie, poczekać aż lepiej Cię poznam. Próbuję Ci o tym nie mówić, ale chcę. Boję się, co powiesz, więc ukrywam, to co czuję, ale jestem zmęczona ukrywaniem tego w mojej głowie. Cały czas spędzałam na myśleniu o Tobie. Nie wiem jak, ale myślę, że się w Tobie zakochuję..."
Au revoir. xoxo

PS Załamka, noszę już 2 lata aparat, a ostatnio mi powiedział, że 6 miesięcy jeszcze to minimum, a obiecywał, że na zeszłe wakacje zdejmę. ;c A tak w ogóle to po zimowym sezonie, który się już skończył, dochodzę do wniosku, że każdej kobiecie przydałby się tak pięknie mówiący Kamil Stoch. *.*