wtorek, 24 kwietnia 2012

You gotta stand for something or you'll fall for anything...

Przepraszam was, że mnie tak długo nie było, to chyba mój rekord... ;) Mam tak dużo do opisania, że nie wiem od czego zacząć, ale najlepiej chyba od początku, co nie? No więc w sobotę(14 kwietnia) odrabialiśmy 30 kwietnia i trzeba było przyczłapać do szkoły, biliśmy rekordy po prostu. Nie ma to jak łazić po całej szkole i śpiewać: "Dzień dobry, kocham cię, już posmarowałem tobą chleb!" Majster był zadziwiony naszym dobrym gustem muzycznym - no bo to my haha. W ogóle to lekcje były raczej luźne, tylko francuski był normalny, a tak to oddawanie testów, pani od polskiego powiedziała, że była zadziwiona naszą znajomością "Quo Vadis" na teście próbnym - Julia, Juliusz Cezar(to moje!), Neuron - przedstawiam wam bohaterów tej jakże fascynującej książki. WŻR - czyli pani K. wymyśla swoją dziwną teorię, skąd się biorą bliźniaki - brawo. Haha Majster miał z nami zajęcia, bo był sam xdeee Pani Sz. do pani K.: "Gośka! Co ty wygadujesz!" Potem byłam jeszcze z mamą na zakupach - bluzka + sweterek i zacieszamy. Niedzieli nie pamiętam. Poniedziałek był spoko. Mieliśmy zastępstwo na angielskich - oglądaliśmy "Lot 93" - mi się bardzo podobał, reszcie też. Na WŻR rysowałam sobie i mój talent został doceniony, aww<3 Siedziałam z Kondradem, zobaczył, że narysowałam serduszko z flagą UK i kazał narysować sobie takie, potem musiałam mu jeszcze rysować flagę i wgl. Pytali się mnie, czy chcę założyć studio tatuażu - wyśmiałam ich. Potem miałam odwołaną dodatkową chemię i niezmiernie mnie to uradowało. Ogólnie pozwolicie, że ominę wtorek, środę i czwartek? - nic nie pamiętam + środa - powtarzanie nam, że musimy się sprężyć, bo niedługo zakończenie projektu. Piątek był genialny - godzina wychowawcza, czyli kłócenie się z wychowawczynią. Ja:"Proszę pani ja nie będę grała, bo jadę do Londynu i byłabym tylko na jednej próbie." Wych.:"Dobrze, że mówisz" Ja:"Proszę pani, ale to za mało czasu, żeby przygotować jakiś utwór..." Wych.:"Ale jakąś piosenkę..." Ja:"Ale ja gram muzykę klasyczną!!!" Wych.:"A co teraz grasz w szkole?" Ja: "Proszę pani, ja już tam od roku nie chodzę, ja już to skończyłam!" Wych.:"Aha, rozumiem." Czy ta kobieta mogłaby się zacząć liczyć z naszym zdaniem? - ja znam odpowiedź: of course, że nie, ech... Potem WOS - uwielbiam naszego nauczyciela haha. Nauczyciel:"To jak, twoje ekspose?" Ja:"Pamiętał pan? Liczyłam, że pan zapomni..."(Jeanette została wybrana na premiera xdeee, tylko dlatego, że byłam nieobecna - dzięki nie ma co) N:"No chodź" J:"Ale to będzie kompromitacja!" N:"No chodź!" Jeanette stanęła na środku i... zaczęła się śmiać. Potem zaczęłam swoje "ekspose", haha wcześniej jeszcze zapisałam sobie formułkę, jak mam się zwracać do szanownych współpracowników - omg nikt tego nie mógł zapamiętać, więc mi zabierali moją podkładkę, no i potem zaczęliśmy dyskutować, N:"Czy opozycja ma jakieś pytania?<zero ochotników> Opozycja musi mieć pytania, bo wam jedynki powstawiam."... J:"Panie prezydencie..." N:"Ja jestem marszałkiem, a nie prezydentem." J:"No to niech sie pan zdecyduje, a nie pan tak zmienia - raz pan jest marszałkiem, raz prezydentem, ja się gubię!" N:"Jeszcze papieżem będę!" haha N:"Panie Buźka, my tu nie jesteśmy na "ty", proszę trochę kultury zachować.", w ogóle czego myśmy tam nie robili, haha zacięłam się, ale z tym też sobie poradziłam: J:"Tego nie było... bzzzzzzzzzzz.... cofnęliśmy się." N:"Ok, jesteśmy na mmmmmmmmmmm...." Potem było głosowanie, nasz nauczyciel:"Cud sie zdarzył, nawet opozycja jest za premierem, L. wnieść kwiaty dla pani premier." Więc L. wziął jakąś wielką palmę i mi ją przyniósł xdee Potem pan komentował moje wystapienie:"Bardzo mi się podobało, bardzo płynnie..." Madzia:"Szczególnie to mmm..." W-f był fajny. Robiłyśmy party hard na boisku, jak ja nie lubię biegać, ale potem było fajnie, hity z lat 80 i jest w porządku. Haha i oczywiście musiałam zabłysnąć, "Pamiętacie taką piosenkę co kiedyś była modna w wakacje, jakiś białoruski boysband ją śpiewał..." Nikt nie pamiętał, a Majster słucha mojego opisu i się pyta: "Może: majaaa hiii majaaa huuu majaaaa haaa maja ha-ha" J:"To to! Widzicie? Tylko Majster to potrafi!" M:"No, szczególnie, że to był niemiecki zespół, a nie białoruski." A właśnie, że nie, bo O-zone są z Mołdawii haha. Potem ortodonta - dwie godziny w poczekalni i pisanie z Charlotte - czyli komentowanie co leci w radiu. Czekałam dwie godziny, byłam dwie minuty i jeszcze za tydzień muszę przyjść. W sobotę Mała Zemsta z moją siostrą przyjechały + moja chrzestna trochę później. Cały dzień latania po sklepach, ale fajnie było - mam nowe spodnie! W niedzielę był powrót Małej Zemsty, mojej siostry i jej męża. Mała Zemsta obraziła się na mnie, bo jej pomogłam nieść encyklopedię, która była jej wielkości, co za uparte dziecko, ale za to kochane, haha odkąd nauczyła się chodzić, nic jej nie potrafi zatrzymać. Poszliśmy na spacer i na lody, haha sympatycznie było. Wieczorem przyszła Anecia, oglądałyśmy "Słodki biznes" i "Surowych rodziców" i jadłyśmy kisiel mmm..., nie ma to jak na każde pytanie odpowiadać "Nie! Nie dotykaj mnie!" - to się nazywa odpał. Wczorajczy poniedziałek był ok, na wżr było zastępstwo - jedno słowo: dzicz. Pani się poddała. Paula cały dzień chodziła za mną, krzycząc "budyń!" - tak wpływa na nas szkoła. Wieczorem oglądałam z Anecią "Dżunglę"(jak ja lubię koale). Dzisiaj całkiem fajny dzień, wyspałam się. Potem do Kini - jej tata powkręcał jej wszędzie energooszczędne żarówki i ma ciemno. xdee Potem angielski, haha dlaczego Majster wolałby sie uczyć niemieckiego od francuskiego? Bo po niemiecku każde słowo brzmi jak rozkaz rozstrzelania, a po francusku jak podryw geja - ten to ma porównania. W ogóle na początku byliśmy tylko ja z Majstrem, a potem doszła jeszcze Kamilka. Potem "strzeliłam focha" na mamę, bo mi kupiła nie taki sos do spaghetti i w ogóle stwierdziła, że ślicznie bym wyglądała w leginsach i tunice w kwiatuszki - nie no, ja ją uwielbiam. Doszłam do wniosku, że jestem patriotką xdee i że obecna pogoda mogłaby się nie zmieniać, kompletnie nie pamiętam, co jeszcze miałam wam napisać, ale i tak ta notka jest dłuuuuga. Ok, koniec, teraz zdjęcia:



1.,2. To co się robi na wżr, czyli ręka Kondradka.
3. Z sali biologicznej - moja mina była bezcenna, okazało się, że Stefan to imię fantoma. haha A już myślałam, że coś się stało pupilkowi naszej pani(ot taki słodki, ogromny "pajączek" stojący na zapleczu. xdee)
Ostatnio słucham tylu piosenek, że nie wiem na co się zdecydować, ale niech będzie The Script - Fall for anything bo Danny tak słodko przeklina. :) "Please don't be so naďve, don't wait till your heart bleeds, love wasn't built for speed..."
Au revoir. xoxo
PS Jak ktoś da to radę przeczytać, to niech zostawi komentarz;p Haha taak, trochę brak mi wiary. :)

piątek, 13 kwietnia 2012

We only got 864 100 seconds in a day to turn it all around or throw it all away...

Brrr... Zimno mi, ale jestem zbyt leniwa, żeby pójść i zrobić sobie herbatę, niefajnie.Postaram się dzisiaj zbytnio nie rozpisywać, bo zdjęcia wyrażą więcej niż tysiąc słów... No to... Czwartek był spoko - na dwóch polskich robiliśmy próbę: Ja:"Bonjour! Dzień dobry! Jesteśmy klasą..." Wychowawczyni:"Przedstaw się!" Ja:"Ale po co?" Wych.:"Bo ty masz być ich przyjaciółką, no przedstaw się, jeszcze raz!" Ja:"Bonjour! Dzień dobry!... Naprawdę muszę?" haha Skończyło się na tym, że musiałam się przedstawiać, ale Karolka też musiała. Oł jee! Na geografii pan M. i pan Ł. pytali się mnie czy znam "Call me maybe" i zaczęli mi opowiadać, że oni się tego wstydzą, ale mają to na telefonach i pan M. mi to puścił i się bujali, potem nie mogłam przestać tego nucić. Na historii był sprawdzian, a potem jeszcze muzyka, czyli robienie kwiatków. Nie ma to jak zrzucić wszystkie śmieci na podłogę, a potem je zamiatać + grozić nauczycielce szczotką. haha To właściwie tyle rewelacji. Wracałam z Madzią i Pauliną - nasze rozmowy były niezwykle ciekawe. O 16 mieliśmy próbę generalną i dekorowanie sali. Nie ma to jak wplatanie tych paskudnych kwiatków w moje włosy i śpiewanie: "Kwiaty we włosach potargał wiatr..." ;p Madzia robiła Titanica, ktoś mi zawalił mój ukochany zielony długopis... Karolkaaaa?! Ja wyciszałam się przez medytację(czyt. siedziałam na parapecie, pół po turecku z zamkniętymi oczami i kwiatkami na głowie i robiłam "mmmmm..." - tak to mniej więcej wyglądało, nawet pani się ze mnie śmiała). Potem robiliśmy tysiąc innych rzeczy, a następnie wszyscy poszli, a my miałyśmy wydrukować gazetkę - zaczęły się odpały. Ja:"A wiesz co powstanie po połączeniu Chińczyka z Pakistańczykiem? Pekińczyk!" Paula siedziała na korytarzu i się śmiała, wyszła anglistka i patrzy na nas w stylu:"A poza tym to wszyscy zdrowi?" Wytłumaczyłam pani z czego się śmieje Paula, to stwierdziła, że w sumie to i to na "p" haha. Potem godzina 18, nikogo już w szkole nie ma, a Jeanette, Paula, Karolka i Charlotte zrobiły sobie party w szatni: "Everyday I'm shufflin', I'm sexy and I know it, sorry for party rocking! Now you just somebody that I used to know.... Sooomeeebooodyyyy! She makes me wanna oh, oh, oh, oh, oh, oh That's what makes you beautiful!" - jest siła. Reszta dnia mi zleciała - o północy malowałam paznokcie i ta dam! rozwaliłam je haha, zdolna jestem. Dzisiaj promocja z francuskiego, Jeanette pierwszy raz od trzech lat założyła spódnicę, moje rozwalone paznockie zostały docenione, awww<3 Robiłyśmy ciąg dalszy party. Poza tym cały projekt nosił moje ciuchy - Madzia spodnie, Karolka bluzkę, Charlotte kapelusz. Nie ma to jak porobić z siebie kretynów. Mały Książę, czyli pan M. zapomniał roli, mylił się - wyszły takie głupoty("-Spróbuj! Trzeba do tego cierpliwości! - Ależ to twoja wina! - Och! Będę płakać! - Ależ to twoja wina!"). Quiz okazał się mega trudny:"-Jakie góry znajdują się we Francji? - Tatry!". Najsłynniejsze muzeum to wieża Eiffla, a symbolem Francji jest krowa. W przerwie oglądaliśmy kabarety, ja szukałam torebki, chłopcy edukowali mnie z mapy Francji i uczyli mnie liczyć do 22 haha, biegałam(kopytkowałam! haha) bez butów po klasie, bo mnie nogi bolały. Nie było źle. Po południu spotkanie z Livką i Kinią - ach! te teksty, z nimi nie można się nudzić, Livka w wypracowaniu na angielski napisała, że mam niebieskie oczy - śmiech na sali, zielone, brązowe, ale nie niebieskie. To były bardzo dobre dwa dni. To jak? Zdjęcia? :)
















Obiecałam Pauli, że będzie dużo zdjęć, ale to nawet nie wszystkie - coś trzeba mieć w zapasie. ;p
1. Majster zrobił wymianę - 50 gr po 1 gr.
2., 3., 4., 5., 6. Z muzyki - takie rzeczy tylko z nami. Dziewczynki sprzątają, czerwone spodnie Pauliny - ja i Madzia je wielbimy i kwiatki.
7. Bransoletka od Pauli.
8. Nasza sala na promocję.
9. Plakat, który robiłam z Madzią i Charlotte - mój ślimak!
10. Kwiateeek <3 taken by Charlotte
11. Motylki, które wieszałam z Madzią.
12. Paula i jej reakcja na Pekińczyka.
13. Ja z dzisiaj, jeden z anglistów jak mnie zobaczył, to się zapytał, czy się przeprowadzam do Francji - chciałabym!
14. Moje paznokcie - flaga Francji ołł jee.
A żeby było wesoło, to macie Olly Murs - Dance With Me Tonight "I was wondering if you and me could spend a minute, on the floor up and close getting lost in it, I won’t give up without a fight."
Au revoir. xoxo






środa, 11 kwietnia 2012

If your life flashed before you, what would you wish you would've done?

Święta, święta i po świętach, a ja mam teraz cały tydzień do opisania. :) Zeszła środa była cudowna. Było nas mało, oglądaliśmy Simpsonów, któych uwielbiam + z Karolką i Madzią planowałyśmy przyszłość naszej klasy i gadałśmy o ideałach, które nie istnieją, a i tak każdy je ma, no nie? :) Poza tym Madzia plotła bransoletki i zrobiła jedną dla mnie, gdyż ciągle jej z Kamilką coś podbierałyśmy. haha Potem była próba i wieszałyśmy motylki, oh yeah. Czwartku nie pamiętam, wybaczcie, ale w takim razie nic ważnego się nie mogło zdarzyć, piątek to Droga Krzyżowa z Kasią, zmarzłyśmy brrr... Sobota - mój tatuś stwierdził, że zrobimy pisanki, czyli Jeanette musiałą siedzieć i skrobać. Zrobiliśmy konkurs, kto zrobi łądniejszą ja czy tata - ale on wydrapał jedną kreskę i dał sobie spokój, bo stwierdził, że za ciężko. Potem z Anetką trzeba było biec, żeby się wyrobić, aby poświęcić koszyczek. Niedziela - przyjechała Mała Zemsta. Szkrab się nauczył chodzić i śmiga do mojego pokoju, nic nie jest w stanie jej zatrzymać, mam taki burdel, że masakra. Poniedziałek to powtórka z rozrywki, czyli Mała Zemsta w akcji. Nikt mnie w tym roku nie oblał, aż mi smutno normalnie, co roku tata mi robił mokrą pobudkę, a tym razem guzik. W tamtym roku było wesoło, bo w Lany Poniedziałek byłam u babci, a miałam wtedy zapalenie oskrzeli i znajomi mojego kuzyna przyszli, najpierw oblali moją ciocię, a potem wyciągnęli mnie i wylądowało na mnie pół butelki wody. Mój tatuś zadowolony wyszedł przed dom, żeby im powiedzieć, żeby mnie zbytnio nie lali, bo biorę leki, ale ups! za późno, ten to ma zawsze tempo. Potem przyszedł mój wujek i zrobił zemstę za ciocię, zaczęli się lać na podwórku, wszystko było mokre włącznie z psem, a ja musiałam siedzieć w swetrze mojej mamy bo mi było taaak zimno haha. W tym roku też była brzydka pogoda, niedobrze, nie lubię tak. Obejrzałam sobie KCA, co mi bardzo poprawiło humor:"Bejbi ju lajt ap maj łerd lajk nołbadi els!" Wieczorem oglądałam z Anetką "Zmierzch" poraz 1038017406 - dokładnie, nie szkodzi - robiłam dubbing^^. Charlotte zna już moje zdolności, a Anetka tylko się mnie pytała, co ja ćpałam haha - to przez świeczkę zapachową, źle na mnie wpływa. "On się patrzy na nią jak na żarcie" albo "Ja bym nie mogła jakby się ktoś tak na mnie lampił" xdee. Potem śmiałyśmy się z króliczka. Anetka:"Weż tego brzydkiego pajaca!" Ja:"On jest słodki!" Poza tym co roku wysyłam wszystkim sms-y z życzeniami, a w tym roku postanowiłam poczekać, aż ktoś mi wyśle i co? Dostałam całe 0 życzeń, nie ma co - świetnie. Wtorek, czyli rozwaliłam aparat - zdolna jestem, wiem. Byłam z Anetką na rurkach z kremem, w bibliotece, w sklepie gdzie leciało "What makes you beautiful" - słucha pani dobrego radia! Robiłam do północy plakat... Nie wyspałam się... Dzisiejsza środa bez szału, chemia z polonistką i jest moc, angielski za matmę, kłótnie z Majstrem(doszłam do wniosku, że Mała Zemsta mogłaby spokojnie aspirować na jego córkę haha xdee). Na angielskim prezentacja, czyli kiedy Jeanette nie wie co powiedzieć, to błaga Madzię:"Madzia continue,continue." ;p Poza tym dzisiaj prowadziłyśmy inteligentną dyskusję o folijkach termokurczliwych, którymi zafascynowała mnie Madzia, bo ona za pomocą tego robi pisanki. Objaśniła mi i Paulinie cały system działania folijek, yeah my to kochamy. xdee  Potem próba na promocję szkoły, czyli kompletne nieogarnianie, a jeszcze wcześniej aktyw, czyli siedzenie z panią K. i wypełnianie jakichś kart - kobieta przejęła sie moim losem heh, poza tym ja ją uwielbiam, naprawdę jest fantastyczna, przesympatyczna etc. + usłyszałam dzisiaj od niej tyle komplementów, że zdecydowanie przekroczyłam ich limit na najbliższy miesiąc, to miłe. Poza tym wniosek po tym tygodniu to: nie lubię autobusów, albo nie przyjeżdżają, albo nie chcą sie zatrzymać, a ja jeszcze nigdy nie potrafię ich otworzyć - grejt! No to zdjęcia, a trochę ich jest, ta dam:








1.,2.,3. Moja directionowa pisanka z kwiatuszkiem. Like it? :)
4. Rurka z kremem... mmm... z wtorku.
5. Plakat, przez który się nie wyspałam, nie mam zmysłu artystycznego. ;D Ale Madzia mnie kocha haha.
6. To jest Pauli speaking na angielski - jedno zdanie, trzy słowa, dwa błędy. "Factories makeS pollutionS." - musiałam bejbe ;*.
7. Bransoletka zrobiona przed świętami przez Madzię.
8. Moja lektura wrrr..., którą wypożyczyłam wczoraj - "Zew krwi" się kłania, lubię czytać, ale nie lektury, sorry, choć kto wie, może mi się spodoba...? Maybe?
Miałam wam dać coś The Script, których namiętnie katuję, ale oni będą później, a na dziś inna piękna piosenka innego utalentowanego zespołu The Fray - You found me "Lost and insecure, you found me, you found me, lying on the floor, surrounded, surrounded. Why'd you have to wait? Where were you? Where were you? Just a little late, you found me, you found me." Ode mnie na dzisiaj to tyle.
Au revoir. xoxo











wtorek, 3 kwietnia 2012

Falling too deep so can you catch me?

Jak mnie tu daaawno nie było. Tęsknił ktoś? Zresztą nieważne, ja się stęskniłam. Ostatnio wiele się wydarzyło, sporo się pozmieniało, nie wiem czy na lepsze czy na gorsze? Właściwie to czasem dobrze dowiedzieć się, że ma się kogoś, na kim można polegać, zdecydowanie tak. Weekend minął mi ok, nie zrobiłam nic konstruktywnego oprócz generalnych porządków, wreszcie dowiedziałam się jaki kolor ma moje biurko ;p + w wreszcie spotkałam się z Kasią, nie zdawałam sobie sprawy, jak mi jej brakowało i tych naszych podobnych opinii, wreszcie ktoś mnie zrozumiał, yeaaah. W niedzielę byłam z mamą na zakupach, mamy już taki zwyczaj, że mama kupuje mi prezent urodzinowy miesiąc wcześniej, haha ja wtedy zawsze wiem, że zbliża się Wielkanoc, ten rok nie był wyjątkiem, dostałam zegarek, stałam czterdzieści minut i nie mogłam sie zdecydować. Wczorajszy dzień był genialny, miałam naprawdę dobry humor, jakaś odmiana wreszcie. Język polski - jest siła ;p. Nasza wychowawczyni jest nieoceniona, 6 osób z naszej klasy jedzie jutro na wycieczkę do Warszawy i mają być w sejmie, nasza wychowawczyni: "Jak będziecie w sejmie i spotkacie pana Tuska, to powiedzcie mu, że wasza wychowawczyni jest przeciwna podniesieniu wieku emerytalnego do 67 roku życia." mwahaha już widzę, jak oni to mówią, no naprawdę. Poza tym po lekcji pani zatrzymała dziewczynki i pana M., akurat stanęła w przejściu z mojej ławki, przez co nie mogłam wyjść i zostałam z nimi, moja mina: "Co ja robię tu?", bo wiecie jak pan M. zachowa się po chamsku, to dziewczynki mają mu powiedzieć: "M., zachowałeś się po chamsku!" lol - tyle mam do powiedzenia, śmialiśmy się przez to z 10 minut, ja myślałam, że sie uduszę, żeby nie wybuchnąć śmiechem przy wychowawczyni. Właściwie to poniedziałek nie był zbyt ciekawy, Bartuś zabłysnął: "statystyczna moja mama zarabia..." omg + wiecie, że ja kocham wżr? Pani K. nie będzie nam się zwierzać ze swojego życia osobistego, ups! za późno, już to pani robi i zrobiła nie raz. Poza tym wczoraj był meczyk Polska - Niemcy(piłka ręczna), przegraliśmy a buuuu! Dzisiejszy dzień to - j. polski=sprawdzian z rozprawki, jakoś poszło, potem matematyka czyli zaczynamy ogarniać funkcje albo i nie, pani oddała sprawdziany z fizyki - miałam tylko jeden błąd, a żeby było śmieszniej to najpierw napisałam dobrze, a potem poprawiłam na źle. Haha tu powinnam wspomnieć o poprawie, która była w zeszła środę - pan M. najpierw mnie bił, potem za mną łaził, a następnie zjeżdżał na plecach po schodach - wyższa inteligencja, nie? Dzisiaj trzecia była biologia, phii podobno jesteśmy inteligentni, następnie geografia i w-f. Uwaga! Był sprawdzian z celności, Jeanette od początku półrocza trafiła do kosza tylko raz czy dwa i to nawet nie podczas meczu, a tu proszę jako jedyna 6/6, moja mina - głupi to ma zawsze szczęście(czyli ja!). Potem infa i niezapowiedziany sprawdzian, który zwaliłam + jedno z pytań, jakiej oceny się spodziewasz? - glebłam. Moja mama wróciła z zebrania, urodziny spędzę w Londynie, i cieszę się i nie, ale mniejsza z tym. Dzisiaj był dodatkowy angielski, to mi naprawdę poprawiło humor, szczególnie, że sekundę wcześniej zobaczyłam moja "przyjaciółkę" w takim twoarzystwie, w którym raczej wolałabym jej nie zobaczyć. W ogóle teraz wszystko się wali i mam ochotę się rozpłakać, dobra koniec tego! Trzeba myśleć pozytywnie... A! Ja i Paula kochamy różowe buty + konferencje z Charlotte i Paulą zdecydowanie nie służą mojemu zdrowiu psychicznemu. Jutro musi być dobry dzień, a tymczasem, żeby poprawić sobie i wam nastrój, jedno zdjęcie, ale zdecydowanie zwiastujące wiosnę:

Nie mam pojęcia jaką piosenkę dzisiaj dać, a więc niech będzie Nina Nesbitt - The Apple Tree , co namiętnie teraz męczę, piękne to jest, oj tak. "See, you play stupid games, temptation in your way cause I went so fast from love to hate. Now I'm broken, is this your plan? I'm falling down and I don't understand..."
Au revoir. xoxo