poniedziałek, 24 grudnia 2012

All I want for Christmas is you...

Salut! Przepraszam, że tyle mnie tu nie było, obiecuję poprawę, teraz notki będą się pojawiać częściej - chociaż wolę nie zapeszać. Naprawdę nie miałam czasu, nie miałam czasu na nic - włącznie ze spaniem, a za tę notkę zbierałam się już ze trzy razy, ale nie jest tak łatwo streścić miesiąc swojego życia, które ostatnio bardzo kwitło, w jednej notce. I tak jeśli będę chciała opisać tu wszystko(a mam taki zamiar) to z pewnością zabiorę wam spory kawałek waszego życia. Potwór ze mnie, prawda? ;) Tyle się wydarzyło... Pierwszy raz zabrałam się za tę notkę, kiedy spadł śnieg, bo ja naprawdę kocham śnieg, wiecie? Poza tym w domu jest teraz tak świątecznie, ale coś więcej o tym powiem wam już po świętach. W tym roku zarówno Wigilia, jak i Boże Narodzenie u  nas. Dawno nie miałam takiego porządku w pokoju, w dodatku mam zwyżkę nastroju(och! jak mi się spodobało to określenie z "Drzagi") i magia świąt się udziela, czuję to. W życiu nie nawlokłam tylu książek do domu na święta, co oczywiście skończyło się tym, że kiedy zaczęłam czytać jedną z nich(wspomnianą "Drzazgę") była ze mnie raczej marna pomocnica. "Mama nie teraz, on jej wyznaje miłość!" M: "Kto ci wyznaje miłość? o.O"  J: "Nie mi, tylko bohaterce książki." Ostatnio nie wychodziłam z książek(niestety, tylko i wyłącznie z podręczników, a chcę sobie jeszcze podwyższyć kilka ocen, więc...). To straszne... ;p Ale, tu muszę zrobić małą dygresję(omg! jak ja się wypowiadam???!!!), omawiamy "Kamienie na szaniec", a Jeanette jest w niej od roku zakochana(ściślej mówiąc w Alku, w którym kocha się połowa żeńskiej części mojej klasy, no może Roxi się wyróżnia, ona lubi Zośkę), w każdym razie obejrzałam już "Akcję pod Arsenałem", którą dopisuję na listę moich ulubionych filmów, w dodatku w środę po świętach obejrzę ją jeszcze raz - tym razem z klasą ku mojej uciesze, wypożyczyłam też inną książkę A. Kamińskiego i od razu wyszukałam w niej strony ze słowem Alek. Ale czy to moja wina, że ja po prostu urodziłam się nie w tej epoce? ;p W ten oto sposób Charlotte od tygodnia albo dwóch na lekcjach słuchała na zmianę - o Alku i "Klasie pani Czajki", którą też uwielbiam. :) Najlepsza jednak w tym wszystkim jest Karolka... Nasza polonistka: "Rudy, mimo iż nie był zbyt przystojny, zdobył najładniejszą dziewczynę, w której kochali się wszyscy chłopcy." K.: "Co tam Rudy... Alek dalej rwie..." Wracając do magii świąt - napisałam nawet o tym artykuł do gazetki(zresztą znalazły się też tam życzenia dla naszego szkolnego Hazzy od Anonimka i wy oczywiście wcale a wcale nie domyślacie się od kogo one były, w każdym razie Hazza ukradł jedną stronę gazetki i zacieszał do niej - tę z życzeniami oczywiście), magię świąt poczułam szczególnie podczas naszej klasowej Wigilii - dostałam najwspanialsze życzenia, na Wigilii spędziłam 10 minut, zjadłam ze 3 mandarynki, a potem chodziłam po szkole. Aż łezka kręci się w oku, że to nasza ostatnia Wigilia - w dodatku zrobiona na odwrót: najpierw opłatek, potem nakrywanie stołu. ;) Coś czuję, że przez te święta przytyję z 5 kilo, ale w końcu od czasu do czasu można, nie? Kocham trzepać z Kinią dywany, wiecie? Kocham jej robić zdjęcia jak trzepie MÓJ dywan. ;p Kocham, kiedy śmiejemy się do bólu brzucha, gdy dywan spada nam z trzysta razy i musimy go podnosić i gdy mamy takie głupawki. :) Z Kinią i Olivką kocham też oglądać "Titanica" - no i oczywiście, że Kinia nie płakała, wcale a wcale, w ogóle też nie wpadła w histerię i nie krzyczała: "A co jeśli tam zginął mój mąż?!", no co wy, nic takiego nie miało miejsca. ;p Ostatnio dziewczyny kochały mnie malować po twarzy, w ten sposób od Kini wychodziłam cała w markerze. Co do filmów to na święta mam jeden plan: "To właśnie miłość" - uwielbiam. :D Muszę też wam opowiedzieć, jak świetnie ja, Karola, Madzia, Charlotte, Paula i Kinia potrafimy migać się od lekcji i zajęć artystycznych i technicznych. Przecież zawsze trzeba coś zrobić w bibliotece, posegregować zaproszenia albo ubrać korytarz na Andrzejki, a mu jesteśmy w tym doskonałe. Muszę też przyznać, że uwielbiam panią K. - naszą bibliotekarkę, to naprawdę cudowna kobieta, ciągle poprawia mi humor. :) Co do zajęć technicznych, nasza nauczycielka próbowała nas przekonać o ich użyteczności(wiecie: papierowa wiklina, kule z kwiatów - wszystko z papieru): "Ludzie tak zarabiają!" S: "I co żyją za to w apartamentach?" M: "Jak se zrobią z papieru..." Ja jestem kompletnym beztalenciem plastycznym(a kiedy jestem nieobecna na zajęciach moje beztalencie się pomnaża razy dwa), ale mam kochaną klasę, której niemiłosiernie nudzi się na zajęciach artystycznych, więc zrobili za mnie kulę z kwiatów. ♥ Co więcej - zrobili takie dwie, jedna dla mnie, druga dla plastyczki, żeby im minusów nie powstawiała. 120 elementów w dwie godziny - tylko 3B, a robiła to naprawdę większość klasy. ;p Kocham też kiedy Paulinka, pan S. i Wera robią choinkę z szyszek, a później skubią koraliki z innych choinek z wystawy, żeby poprzyczepiać do swojej i udają, że tylko oglądają. Potem poszli do pani: "Nie macie więcej tych koralików?" S: "Niestety, skończyły się." Ja oczywiście w śmiech. Ostatnio większość czasu spędzałam na chemii i z chemią, najlepiej kiedy z Paulinką poszłyśmy na zaplecze i Paulinka: "Musimy się jeszcze rozebrać<chodziło o fartuchy>." I akurat w tym momencie wszedł Patryk: "Ok..." ;) Nie wiem czemu, ale zdanie z polskiego: "Kto się przeleci z gąbką?" wciąż mnie śmieszy, nawet jeśli już wam to pisałam. :) Na chemii rozmawiamy o alkoholach, pani opowiedziała nam przypowieść - jak Noe, taki pobożny i dobry, po wypiciu alkoholu biegał nagi, po czym mówi: "Alkohol nawet z najbardziej prawego człowieka potrafi zrobić..." "GOLASA!" ♥ Pochwalę się wam, że w sali od historii mamy mumię - właściwie to była mumia, bo teraz jest goły ken, haha. Nasze próbne testy zostały sprawdzone. ;p Pani od biologii: "Zadania z biologii oceniliście jak głupie." No co pani nie powie? ;p Jak zwykle mieliśmy odpały na religii, Kinia do mnie: "
Ty z chrztu imię masz?" ;p Albo katechetka pisze sms-y do ksiedza, a S. się jej pyta czy ma do niego darmowe. ;p Kochamy też, kiedy Mateusz nie uważa na lekcji i pani każe mu czytać, więc zaczyna na chybił trafił: "Moja dusza potrzebuje ożywienia... Nie potrzebuje? o.O" Na dodatkowej fizyce siedzimy przy oknie i przyglądamy się dzieciom, S: "Ten w okularach i niebieskiej czapce jest fajny..." Karola: "Ten w kurtce..." S: "No bo tych to jest rzeczywiście mało!" S. mi skleja długopisy i ogólnie jest fajnie, ciągle się coś dzieje. Na angielskim gadamy o Bartku i jego pojęciu weekendu lub Jamajce. Pan: "Successful - to nie pasuje do Jamajki..." Adrian: "Jak to nie.. jak jest dobra plantacja." Pan nam mówi, że idzie na mecz ze swoją klasą, a Adrian: "Idzie pan może z 3c?" Pan: "Adrian, czy ja tu mam napisane: "jestem debilem"?" Lubimy sobie dogryzać z S., pani do niego: "Idź i zobacz przez okienko w klasie..."<za wysoki to on nie jest ;p> Ja: "Doskoczysz?" :) Mieliśmy też klasowe mikołajki, wiecie? Mój prezent został doceniony, tylko Mateusz się nim pokaleczył, ale ciiiicho. ;p Nie mogę też zapomnieć o tym, jak bardzo kocham basen, chociaż nasz instruktor się załamał, stwierdził, że czegoś takiego to on w swojej karierze nie widział, zaproponowałam mu, że będę przynosić sobie dmuchanego krokodylka, ale cóż... Nie moja wina, że ta deska mi wypada. Uwielbiam przeglądać archiwum, bo znajduję takie rzeczy(wiadomość od Majstra<po bardzo długiej wiadomości>): "W sumie po co ja Ci to mówię, kur**, do Łukasza miałem napisać, sorry." haha ;D Miałam wam napisać jeszcze 146814612452 rzeczy, ale ich nie pamiętam. :( Zdjęcia? ;)

1. Tak wyglądało robienie kuli z kwiatów. ;p
2. Andrzejki!
3. ,4.,5.,6. Próboweczki, nasz syf! zwijcie to jak chcecie, robiłyśmy zdjęcia wszystkiemu, bo wszystko było: "takiee łaadne". Wiem, że Paulinka na to czekała(ostatnio przez nią słucham dużo Bednarka :) )
7. Nasze Mikołajki. :)
Mogłabym dać tu jeszcze z mnóstwo zdjęć - choćby Kinia trzepiąca dywan, ale to może kiedy indziej, żeby już nie przynudzać, bo muszę sie jeszcze przebrać i w ogóle. :)  Piosenka(miała nie być świąteczna, ale niech stracę ;p): Michael Buble - Cold December Night Michael Buble i jego głos są zawsze idealni. :) "Each year I ask for many different things but now I know what my heart wants you to bring so please just fall in love with me this Christmas. There's nothing else that I would need this Christmas, won't be wrapped under the tree, I want something that lasts forever so kiss me on this cold December night."

Na koniec:
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI! xx Zdrówka, szczęścia, spełnienia marzeń i czego tam sobie zapragniecie. ;*
Au revoir. xx
PS. Zauważyliście nowe tło? Chciałam tak zimowo, pierwsza zmiana od założenia tego bloga, łuhuu. ;)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Don't you worry child, see heaven's got a plan for you.

Salut! Wybaczcie mi, że mnie tak długo nie było, ale mój komputer odmówił posłuszeństwa i dopiero kilka dni temu go odzyskałam. ;) A Majster dostanie ode mnie owal, bo stwierdził, że to da się tylko zreinstalować system, grr... Oczywiście obyło się bez tego, ale stracha mi narobił, ponieważ genialna Jeanette miała wszystko na dysku C, więc połowa mojego życia poszłaby się walić. Paula nawet wymyśliła do tego stosowny żarcik: "Gdy ci smutno, gdy ci źle reinstaluj se dysk C." Testy próbne już za nami, to było straszne. Ale tak ogólnie to śmiechowo - kiedy klasa angielska(czyli moja^^) biega do matematycznej, bo humaniści nie ogarniają graniastosłupów. Ale wymyślaliśmy im takie pytania, że zgodnie stwierdzali, że albo się nie da albo oni nie potrafią. xdee Coś mi się wydaje, że nasze odpowiedzi w tym roku będą jeszcze bardziej zaskakujące niż w tamtym. ;p Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak moje życie mogło się pozmieniać przez miesiąc. Dzisiejszy dzień był naprawdę świetny, nie licząc sprawdzianu z historii ;c. Nie, nie podobał mi się, wcale a wcale. ;/ Ale w-fy były fajne. Sprawdzian z równoważni - nie było mnie na żadnej lekcji, ale że Paula nie ćwiczyła, to byłam z Madzialenką i tylko dzięki jej zdolnościom i cierpliwości dostałam 5- :) (jak na takie beztalencie sportowe jak ja, to naprawdę dobrze ;>). Na przerwie Karolina i Kinga miały zabawę, bo przepychały butelkę przez dziurę między szatniami(naszą i chłopców) i nagle Karolina: "Oni są niedoświadczeni w pchaniu." Haha jakby to Pawełek powiedział - głodnemu chleb na myśli. xdee ;) Dobra spróbuję się opanować, ale to będzie trudne, zważając na to, jakie głupoty dziś wygadywałam, np. podeszłam do Madzi z pytaniem: gdzie są śliwki? Madzialenka: wtf? A ja, że mi się z testem przyrodniczym skojarzyło. ;p Na matmie ja, Paulinka i Kamilka byłyśmy na lidze matematycznej klas - normalnie geniusze z nas ;D. A potem dodatkowa fizyka, którą naprawdę lubię, szczególnie że zazwyczaj przez połowę lekcji gadamy - ostatnio ciągle o dobranockach. S. na jednej z lekcji rysował Muminki. Albo dzisiaj robimy zadanie: Czego użyją uczniowie, aby sprawiedliwe przeprowadzić wyścigi na 100m? Paula: "Stopera i... <cisza>" S.:"TERMOMETRU!" Byliśmy bardzo obrażeni na odpowiedzi, bo wprowadziły nas w błąd. Haha Karolka się pyta odpowiedzi, czy są sztuczne czy prawdziwe(bo przecież wszyscy wiedzą, że odpowiedzi nie mogą być fałszywe, tylko sztuczne). Potem dodatkowy polski i polonistka tłumacząca nam eufemizmy, cytuję: "np. kur** - kobieta lekkich obyczajów" - tak, tak to jedna z lepszych polonistek w naszej szkole... ^^ Ostatnimi czasy Karolka siedziała z S. i traciła cierpliwość, S: "Tam są drzwi!" K: "A TAM SĄ WOLNE ŁAWKI!" Haha oni się kłócą jak stare dobre małżeństwo i na pewno mi się oberwie za to stwierdzenie. ;*** S. jest w ogóle inteligentny. Na angielskim pan się go pyta, co to są bread rolls. S: "Chlebowe krążki?" Pan: "No cóż... Normalni ludzie mówią na to bułki..." Aż chciałoby się napisać - normalni - słowo klucz. ;p Albo jak pan nam tłumaczył, czym jest franczyza: "Każdy właściciel ma jedną żabkę<sklep>. Oczywiście można mieć też sieć żabek, wtedy jest cały staw." ;) Ostatnio Konrad wyprowadzał z równowagi panią od geografii: "Konrad! Ja tą ręką przytrzymuję tamtą, żeby mi nie poszła w twoją stronę!" Albo konwersacja z biologii, tylko nie wiem czyja... mhmmm... Jak się nazywały te hemofile w komórce roślinnej? A! Chlorofil! A tak w ogóle to trudno nam się dziwić, że nie jesteśmy orłami z matematyki, kiedy nasza pani od biologii tłumaczy nam, że jakbyśmy chcieli coś narysować, to wyjdzie nam trapezik o PIĘCIU ścianach. ;D Majster to kom-bi-na-tor, haha. Pani: "Nie masz zeszytu, więc na wszelki wypadek odrobiłeś pracę w brudnopisie?" Majster: "Jedyneczka?" Adi: "Nie, piątka. ;p" Tym razem mu nie wyszło. xd Poza tym przez 2 tygodnie robiłam z Kinią jedną pracę plastyczną, dostałyśmy za nią 6, chociaż wyglądała strasznie, ale tylko z bliska, dlatego poszłyśmy na koniec sali, tłumacząc pani, że naszą pracę ogląda się z daleka i: "ładne??". Pani powiedziała, że z bliska trochę gorzej, ale spoko. Kinia: "Powiemy, że prądu nie było i były trudne warunki. No ładne jest... Jak zamknąć oczy albo zgasić światło..." <3 Olivka miała nam pomagać, ale tylko siedziała: "Olivka, czemu ty nam nie pomagasz?" O.: "No jak to nie? Przecież przez cały czas was dopinguję! Szybciej, szybciej!" ;) Za to dzięki nim miałam porozrzucane po łóżku i za nim z pół paczki płatków śniadaniowych, a jeszcze rozlała mi się cola na tę nieszczęsną pracę plastyczną, ale udawałyśmy, że używałyśmy różnych odcieni bibuły. ;p Ja: "Chcecie płatków?" O.: "Kinia chcij, bo ja chcę!" Potem było jakieś spotkanie u Kini - Kinia pisze z kolegą: "Co mu napisać?" O.: "Spier****, s-p-i-e... JAKIE HEHE KUR**? Spier..., gów**, ty się nie umiesz obchodzić." Potem coś było o bigosie, ja wszystko oczywiście notowałam na telefonie, O.: "Bigos, piszesz kur** bigos?" hahaha misiaki ♥ Po 23 nam naprawdę odwalało, O.: "Mój tata ma mamę, to jego siostra. Jeszcze raz: ja mam tatę..." Kinia: "No wow, nie wiedziałam." Albo już wychodzimy, a Kinia sobie przypomniała, że zapomniała Olivce zrobić herbaty: "Chcesz herbatę?" O.: "Noo.." K: "A idź w cholerę!" Potem Olivka o Kini: "Noo... Ciebie przytuliła, a mi drzwi otwiera..." Wracamy już, Olivka zobaczyła worek: "W tym worku na pewno jest coś zdechłego, idźmy stąd! Zaraz nas ktoś zgwałci, a ty sobie piszesz w tym telefonie<stanęła na środku i rozglądała się> BĘDĘ CZUJNA!" Nie byłyśmy w stanie iść, ona się ciągle zatrzymywała i zawracała, a ja ją musiałam ciągnąć. Ja: "Jak ja się cieszę, że nie muszę z tobą wracać przez pola..." O.: "No właśnie byłoby lepiej... Na polu będziesz widzieć z daleka, że ci stoi... <dirtyminded, chodziło o człowieka hahah ;p>" Potem stoi nade mną: "Jak będzie koniec świata też będziesz pisać? Zaraz ci się znaki skończą!" Haha Olivka zdecydowanie o późnych porach powinna spać. ♥ ;* Poza tym nigdy chyba nie zapomnę Aneci siedzącej u mnie w domu i próbującej coś wyłączyć na komputerze: "GDZIE TEN JE**NY KRZYŻYK?" lol Haha wyobrażacie sobie, żeby cztery kobiety stały nad jedną drukarką, bo się ŚWIECI? Jak ostatnio byłam w szpitalu, to jednej pielęgniarce popsuła się drukarka, przyszły dwie kolejne, a potem jedna z nich opowiedziała to czwartej, więc stały we cztery, a Karolka: "Może im się tusz skończył?" ;* Pani: "Gdzie jedziemy na Mikołajki?" Paweł: "Do aqua parkuuuu!" Pani: "Jak ja cię zaraz zaprowadzę do łazienki i zrobię ci taki aqua park!" S.: "Głowa do kibla, spłuczka i jedziemy!" Poza tym uwielbiam skakać Pawłowi po butach i sprawdzać, czy nic nie czuje, bo ma metalowe czuby, haha ale tylko z Kinią. Od dwóch tygodni ktoś mi nałogowo przewiesza płaszczyk i artystycznie plącze worek na różnych wieszakach, dzień w dzień mam niespodziankę, a tej osobie się to wcale nie nudzi, to nie jest przypadek... wyczuwam spisek i zaczynam mieć coraz większe podejrzenia, że to Pawełek. Dzisiaj weszłam do szatni z krzykiem<bo rano już przewieszałam worek>: "KTO MI ZNOWU PRZEWIESIŁ WOREK? No za <tu wymieniłam pewną część ciała> i na latarnię." Kamilka: "Ktoś cię podrywa anonimowo." Ja: "Taa... Chyba moje buty -,-" ;) Ach, zapomniałam wspomnieć! Kocham dodatkowy francuski, szczególnie kiedy jest nas kilkoro, siedzimy w szatni, S. przymierza moją czapkę, zaczynają z Pawełkiem jakieś dziwne podteksty puszczać do mojej Kini(mojej klasie nawet zwierzątko się dziwnie kojarzy ;p). Tylko ostatnio często robią mi wstyd przy ludziach, ale i tak nie wyobrażam sobie, że będę się musiała z nimi rozstać, po prostu nie chcę. ;)

1. Cześć Kiniu wpychająca bibułę do tej małej siateczki, "bo przecież się zmieści." ;)
2. Tak wygląda nasze robienie pracy - Kinia robi, Olivka je, ja siedzę. ;D
Wybaczcie, że taka długa ta notka, obiecuję poprawę. ;) Miałam dać coś spokojnego, ale potem odkryłam to... Więc macie mojego kochanego Olly'ego i jego słodki ryjek. Olly Murs feat. Flo Rida - Troublemaker "Troublemaker yeah that’s your middlename, I know you’re no good but you’re stuck in my brain and I wanna know why does it feel so good but hurt so bad? My mind keeps saying run as fast as you can, I say I’m done but then pull me back, I swear you’re giving me a heart attack..."
Oglądanie świątecznych reklam sprawia mi przyjemność, bo wiem, że Święta już niedługo. ♥ No i na koniec ode mnie: Nie martwcie się dzieci, widzicie, niebo ma dla was plan.
Au revoir. Na dzisiaj tyle ode mnie. ;* Jeśli to ktoś przeczytał, to niech wie, że go kocham. :D

poniedziałek, 15 października 2012

Tonight you and I we're beautiful like diamonds in the sky.

Kiedy w końcu mam trochę czasu, żeby coś napisać, to nie wiem co, ale obiecałam sobie, że coś napiszę w weekend, a mamy poniedziałek... ;p Po prostu dzieje się tyle rzeczy, że nie wiem od czego zacząć. Przeżyłam już jesienną depresję - krótką, ale zawsze, pierwsza dyskoteka już za nami, wniosek - 3B potrafi się bawić, ale nie razem - to był jeden z powodów, dla którego więcej czasu spędziłam z klasą matematyczną niż z moją własną, oczywiście przy tym nie porzucając moich przyjaciółek. :) Zaczynam się przywyczajać do małej ilości snu, wczesnych godzin wstawania, tysiąca sprawdzianów, ogromnych wymagań. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie pozapisywała się na 13475414 zajęć dodatkowych - ale ma to też swoje plusy. :) Pierwsze radości i smutki już za nami, pierwsza nieudana kartkówka z fizyki - też. No ale proszę was, kto robi niezapowiedzianą kartkówkę z zeszłego roku? Ale mamy się ich spodziewać więcej, póki nie zaczniemy się uczyć. -,- To ja już zacznę odliczanie do końca roku... ;p Ostatnio na zajęciach techincznych robimy origami - jak to Konrad podsumował "na trzeźwo nikt tego nie wymyślił" i ja się z nim zgadzam, moje umiejętności papieroplastyczne są na poziomie zerowym. Tak w ogóle to powinnam zamordować moją najukochańszą Karolkę, która zapytała się naszej ulubionej bibliotekarki, w kontekście rozmowy oczywiście, czy spiknie mnie z naszym szkolnym Hazzą, który jest naprawdę łudząco podobny, na co pani się z lekka zdziwiła. Zaczęłam się tłumaczyć, że przyjaciółka usilnie próbuje mnie z kimś spiknąć, a pani podsumowała to tak, że i tak byśmy się nie dogadali, bo on niemiecki, a ja francuska(bo wiecie - nasz szkolny Hazza jest laureatem w konkursie z niemieckiego, lol). Przpomniało mi się jak jakiś czas temu siedziałam z Maćkiem na dodatkowej historii, no i pani się mnie pyta: "Niedaleko Pomorza, mówi się ... i Mazury." Ja oczywiście niedosłyszałam i krzyknęłam: "Suwałki!" Po prostu nie mogliśmy przestać się śmiać. Oczywiście chodziło o Warmię. Tak bardzo lubię się śmiać do bólu brzucha, a ostatnio przez Kinię robiłam to ciągle. Pewna pani nie chciała nam otworzyc drzwi - stałyśmy przez 10 minut, bo myślała, że ja, Ola i Kinia chcemy ją napaść - haha, już by mi się dawno odechciało jej napadać. ;p Albo dzisiaj z inną Kingą i Karoliną chodziłyśmy rozdawać kwiatki nauczycielom i dwojga nie było, no ale Karolina zauważyła nauczycielkę koło toalety i nauczyciela wchodzącego do szkoły, więc udało nam się ich złapać. Już prawie wchodzimy spowrotem do klasy a Karolina: "Ja zauważyłam K. i J., ale ja jestem ku*** spostrzegawcza!" Coś mi się wydaje, że na ten rok zapowiada się wiele atrakcji, a wszystkie w świetnym towarzystwie. :) A! Jak mogłabym zapomnieć o dzisiejszym konkursie z historii, na którym wszyscy od siebie ściągali, w dodatku z błędami - niestety przede mną siedziała Karolka, która ściągała ode mnie, za mną Mateusz, który ściągał od wszystkich po kolei - w tym też ode mnie. Po jednej mojej stronie szkolny Hazza, który się zasłaniał, no w ogóle zero współpracy z całością grupy - tylko z Maćkiem. Po mojej drugiej stronie R., on i Karolka - mistrzowie ściągania i komenatarzy. ;p Karolka dostawała nagłych skurczów i odwracało ją w moją stronę, połowa będzie miała te same błędy co ja - ale było fajnie, szczególnie, że z Karolką byłyśmy jedynymi dziewczynami. Ostatnio obejrzałam z Anecią "LOL" - podobało mi się, poza tym jestem w trakcie czytania "Wszystko tylko nie mięta" aww ♥. Już jestem zakochana, tak jak w reszcie książek Ewy Nowak. Tak w ogóle to uwielbiam James'a Arthura - jego głos mnie uzależnia. ;) Jutro czeka mnie całodniowa wycieczka, a Olivka swoimi tekstami doprowadza mnie do płaczu - ale tylko ze śmiechu. :) Tak w ogóle to potrzebuję zimy, śniegu, Świąt i oczywiście, że będę wam wtedy narzekać, że jest mi zimno i że chcę wakacje. :) Och! I wybaczcie, że ta notka jest taka nieskładna(i tak zapomniałam połowę tego, co miałam napisać)! :)




1. Prezent, który dostałam od Anetki.
2. Tym się zajmuje klasa 3B na j. polskim - układa mądrości z gazet - z marnym skutkiem. ;)
3. Moja praca na zaj. techniczne, za którą dostałam 5. I jestem z niej dumna, bo należę do plastycznych beztalenci, a wcale nie musiałam się kłócić o ocenę. Jest postęp!
4. Olivka pisząca pytania sama do siebie. Robiłam z nią wywiad na polski, ale ponieważ nie wiedziałam, o co się jej zapytać, to pisała pytania dla samej siebie. Nie umiałam powiedzieć "Hiszpania", Olivka dosłownie pisała pytania do samej siebie np. "Co tam u mnie?", no i oczywiście nie mogłabym zapomnieć: "Polska to Polska. Toż to potęga kiedyś była!" - Olivka. Było tego całe mnóstwo. Na szczęście mam wszystko nagrane. ♥
Kocham tę jedną z nowych piosenek Ellie, wręcz wielbię. Ellie Goulding - Figure 8 "I chased your love around a figure 8, I need you more than I can take. You promised forever and a day and then you take it all away..."
Au revoir. xoxo



środa, 26 września 2012

We live on the edge of life, we don't even compromise...

Salut! Wniosek na ostatnie dni: z fajnymi ludźmi dobrze spędza się czas. Sama się ostatnio dziwię mojemu dobremu humorowi, jak dotąd nie dopadła mnie jeszcze jesienna depresja i oby tak pozostało jak najdłużej, lubię korzystać z życia, lubię gonić słońce, lubię być wiecznie młoda... Myślę, że ostatnio często ujawnia się we mnie optymistka, którą podobno jestem, a przynajmniej staram się być, podejrzewam jednak, że bez moich fantastycznych przyjaciół nie chciałoby mi się nawet wstać z łóżka. Ostatnie dni były naprawdę genialne, uśmiech praktycznie nie opuszczał mojej twarzy i mimo zmęczenia, nawału pracy domowej, za małej ilości snu, zbyt wielu zajęć dodatkowych, wciąż jestem pełna energii. :) Zaczęło się od całkiem miłego piątkowego wieczoru, a potem sobotniego poranka - musiałam zwlec się z łóżka, bo odpracowywaliśmy 2 listopada, ale plusem było to, że po raz pierwszy w tym roku szkolnym przyszła po mnie Kinia, z którą zawsze uwielbiałam chodzić do szkoły i po części za tym tęskniłam, chociaż chodząc sama, prawie przestałam się spóźniać, ale co tam - takie towarzystwo jest warte kilku minut lekcji. ;p Podejrzewam, że to były dwie najlepsze godziny zajęć technicznych w mojej całej dotychczasowej edukacji - no bo kto nie lubi siedzieć przez dwie godziny i wycinać dziurkaczami różnych kształtów? Kto nie lubi, kiedy nauczycielka lata po klasie z dziurkaczem i pyta się: kto chce kotka, kto chce kotka? ;) Po południu imprezowałyśmy u Karolki - jej urodziny uszkodziły trwale moją psychikę, ale to kwestia przyzwyczajenia. Nie ma to jak powydzieranie się na karaoke, kiedyś będziemy sławne, hahaha, nie ma to jak wieczorek zwierzeń i nie ma to jak usiłowanie oglądania X factora przy nich, nie ma to jak robienie za DJ-a, nie ma to jak siedzenie do późna, nie ma to jak wkurzanie Pauli i Karolki za pomocą jednej piosenki: "No dobra, puśćcie sobie raz, jakoś to zniesiemy." ;p Niedziela była równie fantastyczna - tym razem z Olivką i Kinią. Przyszłyśmy z Kinią do Olivki: "Chcecie tosty?" - "Chcemy!" Potem Olivka stwierdziła, że jest głodna, więc postanowiłyśmy, że zrobimy jajecznicę, a właściwie Kinia zrobi, bo ona robi "taaaaaką pyszną". Olivka wymiotła wszystkich: "Z czego się robi jajecznicę?" lol Potem kłóciłyśmy się, czy jajka się myje czy nie, no ale trzeba się było sprężać, bo byłyśmy umówione z S. na skypie. Jako, że Kinia twierdzi, że S. świetnie gotuje, to zadzwoniła do niego z pytaniem: "Jak się robi jajecznicę?" S: "Najpierw wyjmij patelnię..." A ponieważ miałyśmy z nim gadać na skypie, trzeba mu było podać adres, Kinia do Olivki: "Adres?", a Olivka dumnie recytuje adres swojego zamieszkania. Potem zaczęły robić jajecznicę... Dwa razy nakładały masło, bo raz w jakiś cudowny sposób im kompletnie zniknęło, więc potem Olivka nałożyła go tyle, że się rozpuścić nie chciało, potem Kinia wbiła niemyte jajka, więc Olivka stwierdziła, że na pewno dostanie od tego salmonelli. Nie mogłam przestać się śmiać, szczególnie kiedy zapomniały zamieszać tej jajecznicy i jeszcze trochę i wyszłyby im jajka sadzone(Olivka stanowczo zapowiedziała, że takich to ona nie lubi:) ) - Kinia zaczęła ją mieszać dwoma łyżkami, Olivka pobiegła po widelec, w powietrzu latały noże, a ja - stałam. ;p Aczkolwiek podobno jajecznica była dobra. Potem zaczęłyśmy gadać z S., ale miał popsutą kamerkę, zadawanie mu dwuznacznych pytań(to on je źle rozumiał!) - zawsze spoko. Jak to powiedziałam Charlotte - "zboczeniłam się w tym gimnazjum" - to przez moją najukochańszą klasę, są naprawdę niewyżyci, wierzcie mi. ;) Potem te dwie cudowne kretynki włączyły kamerkę i zostawiły mnie samą w pokoju z S., ale ponieważ siedziałam na łóżku to mnie nie widział, wymyśliłam "fantastyczny plan", nie wiem co mi wtedy odbiło - chyba klasyczna głupawka, ale to była najgłupsza rzecz, jaką zrobiłam. Postanowiłam, że zejdę na podłogę i przeczołgam się do kuchni, to mnie S. nie zauważy, o lol. Problem w tym, że nie zauważyłam szafy z lustrem, która wszystko pokazywała. S: "Gdzie są dziewczyny?" Ja: "W kuchni!" S: "A dlaczego ty się czołgasz?" - padłam, mój plan poszedł się walić, ale za to Olivka przez 5 minut leżała na podłodze i śmiała się ze mnie. ;D Mama do mnie: "Trzeba mu było powiedzieć, że bawisz się w psa." - dziękuję za pomoc, naprawdę. ;p Haha tak w ogóle to nie opowiadałam wam, jak Paweł tłumaczył mi margines społeczeństwa. P: "Konrad! Odwróć się. <po czym do mnie> Teraz widzisz margines społeczeństwa." ;p Jak tu nie uwielbiać tych przygłupów? Albo wczoraj na geografii, pani: "Koniec świata!" Konrad: "Gdzie?!" Pani od biologii dziwi się, że się śmieję, ale twierdzi, że to dobrze bo lepiej zapamiętam, no ale proszę was, kiedy ona zaczyna zdanie od "Matka jest homo...", jak ja mam być normalna? I pomyśleć, że to tylko genetyka. ;p Dzisiejszy dzień był normalny, ale nie wspomniałam, że moja kochana Paula ma URODZINY! Wszystkiego najlepszego złotko i duuuuużo radości. ;* Czas na zdjęcia, jou. ;) :



 
 
1. Odkryte przez Charlotte - moja bluza + mój breloczek = Z.M. - Zayn Malik haha
2. Torcik Karolki. ♥
3. Madzialenka z misiem, awww <3
4. Nasze dwie wrześniowe solenizantki, Karolka i Paula - robione przez Charlotte. To jest słodkie, wariatki. ;p Ale jesteśmy nienormalne i lubimy takie być... Tak myślę...
5. To co obiecałam kiedyś Pauli - macie moją najwspanialszą i najcudowniejszą Paulę, która ryje mi psychikę all day all night, ale chyba nie było momentu, kiedy bym żałowała, że ją poznałam. Nie jesteśmy idealne, czasem się kłócimy, ale szczerze? Nie potrafiłabym bez niej żyć. Jest jedną z tych kilku wyjątkowych osób, które potrafią mnie znieść niezależnie od mojego humoru. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Tak jak obiecałam, tak zrobiłam - na tych kilku zdjęciach widać nasze odpały, a właściwie tylko niewielką ich część, kilka z nich już kiedyś było na blogu, ale wciąż się uśmiecham, patrząc na nie. :) Rozpisałam się... Po prostu trudno jest powiedzieć coś krótko o osobie, z którą od 3 lat goni się słońce i stara się zatrzymać czas, by być wiecznie młodą. :)

Dzisiaj piosenka bez specjalnego przesłania, która prześladuje mnie od rana, a ponieważ ostatnio żyjemy tylko "imprezami", a jutro szkolna dyskoteka, to chyba pasuje, poza tym chciałam coś wesołego. ;) R.I.O. feat. Nicco - Party Shaker  "From Rio to Jamaica we are the party shaker so welcome everybody let’s party tonight! We'll sip until we're wasted, they call us troublemakers but we just like to party and party tonight!"
Au revoir. xoxo




czwartek, 20 września 2012

Stop jumping into fountains just to pick up all the coins.

Salut! Możliwe, że zaraz ogłuchnę od tej muzyki, ale co tam... muszę żyć, póki jestem młoda... Zacznijmy od tego, że: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KAROLCIU! Zdrówka, szczęścia, spełnienia marzeń i wytrzymuj ze mną jak najdłużej. Moja Karolcia wczoraj miała urodziny, oh yeah! Ostatnio trochę się działo. W czwartek dyżurowałyśmy z Charlotte, a w piątek byłam u lekarza, joł. Wiecie, że nie lubię biegać? Nie? To już wiecie. W tym roku robią nam boisko, no i miało nas ominąć bieganie po żużlu, a tu taka niespodzianka i w poniedziałek pani mówi, że idziemy do podstawówki na boisko. No i biegałyśmy na 300 i 60, masakraaaa, chociaż dobrze, że nie na 600. ;/ W każdym razie, jak już przebiegłyśmy to ja, Madzia i Karolka chciałyśmy poprawić bieg na 60, no i może by nam się udało, gdyby nie ja. ;p Pani mówi do Madzi, żeby nas wystartowała, a Madzia: "Dlaczego ja?" Ja jednak zamiast słuchać, zaczęłam się drzeć: "Dlaczeeeeegoooooo nieeeee..." No i potem Madzia zaczyna: "Gotowi? Do startu? Start!" No i pobiegły, a ja zostałam, bo patrzyłam się na panią i czekałam, aż ona nam powie. Zaczęłam krzyczeć: "Dlaczego wy biegniecie?!" Madzia i Karolka: "Bo był start!" No i zaczęły się śmiać i tym oto sposobem nie poprawiły czasów, ja się za to poddałam i usiadłam na środku bieżni. Z drugiej strony chłopcy z mojej klasy przejawiają większe zainteresowanie koparkami na boisku niż j. polskim. Dlatego pani przesadziła dziś pana M., powód: "Zamiast zajmować się językiem polskim, przygląda się koparkom", ponieważ jak on twierdzi: "To takie ciekawe! Przed chwilą rozwalili kosz!" ;D Tylko ja potrafię, robić aferę, bo zdarłam sobie skórkę z palca: "Widzisz? WIDZISZ? Zdarłam sobie skórkę, więc wiem, co to ból..." ;p Ostatnio było nawet zabawnie na polskim np. Pani: "Na pewno każdy z was czytał albo przynajmniej oglądał 'Potop'"<oczywiście nikt z nas nie widział tego filmu>" A więc Kmicic..." ja do Charlotte: "Kmicic? To chyba Żebrowski był, nie?" Albo omawiamy "Starego człowieka i morze", a pani: "Mały Książę..." M.: "Chyba Stary człowiek..." Pani: "Ciiiiiicho....<i kontynuuje>" M: "No pewnie, stary, młody - co za różnica." O! A wczoraj na angielskim: Pan: "Wszyscy mają na jutro gotowy speaking?" Cała grupa: "Tak!" Charlotte do mnie: "Zrobiłaś?" Ja: "Nie, a ty?" Ch: "Też nie..." ;D A wczoraj były zajęcia artystyczne i to było dziwne. Siadłam za Konradem, a ze mną siadł Sebastian i zaczęli gadać, na jakie samochody lecę. xdee  Według Konrada lecę na maluchy, a według Sebastiana na trabanta, yup. ;D Ja się tylko zapytałam, czy wyglądam na blacharę, po czym przysiadła się Kinia, zaczęliśmy coś mazać, śmiać się, podobno w planach mamy ognisko, really? W końcu zaczęliśmy gadać o koledze Kini, który ma motor, a S. od razu: "Jaki? Jaki?" Ja: "I kto tu jest blacharą?" ;p Potem pani zaczęła się na nas drzeć, właściwie to na nich i kazała im rysować kreski, a że wyszedł im niecenzuralny rysunek, no cóż. Poza tym Sebastian zna się na kredkach do oczu i w ogóle zaczęły lecieć jakieś podteksty, więc wymiękłam. Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem doradcą i kimś tam jeszcze Sebastiana. Chłopcy dziś mieli stresa, kogo zaproszą na bal xdee, dodajmy, że mają jeszcze pół roku, ale oni zawzięcie szukają partnerek do poloneza. ;p Sebastian stwierdził, że chyba zaprosi Kinię i pytał się, z kim idę, bo próbuje mnie wcisnąć Konradowi, chociaż oboje się przed tym wzbraniamy. Będzie zabawnie. Na wf-ie robiłyśmy ćwieczenia rozciągające i sumo - czyli ćwiczenia na oddech. Nie czułam kręgosłupa, naprawdę, nie nadaję się. Poza tym przez Kinię cały czas się śmiałam, bo szukała sufitu<brawo>. ;) Najlepiej jednak było na spotkaniu do bierzmowania z katechetką - było nas...10! W tym Sylwia, która już jest wybierzmowana. ;p Pani wpuściła nas wcześniej do klasy i na początku było nas 6. Zaczęłam gadać z Pawłem, dostałam butelką wody od Karolki - bo powiedziałam Pawłowi, że ma ją zaprosić na bal, a ona mu powiedziała, żeby powiedział... ech zresztą! ;p Potem jeszcze dostałam tą samą butelką w głowę  i tak się rzucałyśmy, a dzień wcześniej dostałam w głowę plecakiem, joł - też od Karolki of course, takie tam okzaywanie sobie czułości. ;p Potem ja z Kinią prowadziłyśmy dziwne rozmowy na temat Pawła, które słyszał, aż się zarumienił. ;) Po spotkaniu kłóciłam się z Sylwią o wieszak w szatni. Hahahahaha to było dobre. Poza tym Majster twierdzi, że nasza Katechetka to ninja, bo siedzi i minusy nawala, ej no serio. xdee Wracanie z angielskiego z Sylwią i Majstrem nie działa za dobrze na moją psychikę, ale jest okay. Jutro sobie nie idę do szkoły, bo jedziemy do radia z kółkiem dziennikarskim, po południu mam ortodontę i spotkanie z Olivką i Kinią. Wniosek na dziś: KOCHAM MOICH PRZYJACIÓŁ! Naprawdę, są wspaniali, najlepsi na świecie. :) Mam sporo zdjęć, kilka sobie zostawię na później, ale większość wam pokażę :) :

 
 










1. Dyżuuurniiii! - czyli ja i Charlotte.
2. Tradycyjnie buty - jak widać miałyśmy dużo pracy. xdee
3. Nasz bałagan.
4.,6. Stwoorki, łabędzie etc.
5. Lejemy wodę, baaardzo interesujące. ;p
7.,8. We wt pojechaliśmy na uniwersytet pisać dyktando z j. ang. Nic nie zajęliśmi, ale poszliśmy do KFC i spóźniliśmy się na ogłoszenie wyników. ;p Na drugim zdj. Martuśka usilnie chowa się przed moim telefonem oraz widzicie rzeźbę. ;D
9.,10. Moja praca twórcza na rękach Charlotte. Ch: "Idę to teraz zmyć..." Ja: "Ups, zapomniałam ci powiedzieć, że ta kredka jest wodoodporna." Paula jednak udowodniła, że wystarczy chcieć, bo starła połowę mojej pracy jednym zamachem ręki. ;)
11. Przemyślenia Charlotte o utopii z jej zeszytu - fantastyczne, kocham to.
12. Mój rysunek z zeszłego roku w zeszycie Charlotte, któy znalazłam, awww ♥

Dzisiaj nie może być nic innego jak One Direction - Live while we're young "Yeah, we’ll be doing what we will do, just pretending that we’re cool ‘cause tonight let’s go crazy,crazy crazy till we see the sun, I know we only met but let’s pretend it’s love. We’ll never never never stop for anyone, tonight let’s get some and live while we’re young..." Co kto lubi ;)
Au revoir. xoxo Idę być młoda...







 

niedziela, 9 września 2012

We can burn brighter than the sun...

Hejka! Postanowiłam napisać pierwszego wrześniowego posta, cieszy się ktoś? Ale zacznę standardowo: jak wam minął pierwszy tydzień szkoły? U mnie było ok, na rozpoczęciu nawet mnie nie było - a właściwie to byłam, ale że śpiewam w chórze to byłam na rozpoczęciu I kl. Postanowiłam założyć nowe buty, co skończyło się bieganiem na bosaka po całej szkole, ale jakoś się nie przejęłam - to ostatni rok i jeśli mają mnie za wariatkę, to niech przynajmniej mają powody. ;) W ciągu tygodnia powtórzono nam z 15 razy(w tym ze 3 zrobiła to pani od matmy), że jeteśmy drugim rocznikiem po reformie itd. Mój plan mnie przeraża, jeśli przeżyję ten rok, to naprawdę chyba przestanę narzekać na cokolwiek. ;) Do tego pozapowiadali nam testy daignostyczne(matma+francuski) z dwóch lat, no proszę was. A poza tym nie obyło się bez genialnych tekstów. Na biologii z Charlotte(z którą siedzę na wszystkim lekcjach awww oprócz francuskiego, bo każdy siedzi sam buuu) rysowałyśmy krwiożercze rośliny(właściwie to jej rośliny były krwiożercze) pożerające Mendla, czy jak się tam zwie tego od genetyki. Naprawdę stęskniłam się za tymi idiotami z mojej klasy - śmieję się średnio raz na minutę, w dodatku za mną siedzi Paweł - więc co chwila a to moje krzesło się rusza, a to "ktoś" mnie woła(że ja sie ciągle na to łapię?). W każdym razie na informatyce było fajnie - jak zwykle wyprosiliśmy wolną lekcję, ale muszę zrobić scenariusz prezentacji i nie wiem, o czym ją zrobić. ;/ Jakieś pomysły? Ktokolwiek? Ech... Zabawne było, kiedy pan się nas zapytał o bhp w pracowni informaycznej a chłopcy: "nie liżemy gniazdek". <3 Albo na angielskim w środę. Pan<wcześniej było pytanie, co się u nas zmieniło podczas wakacji, a Bartuś odpowiedział, że mu włosy urosły): "Bartek, włosy zapuszczasz do konkretnej długości, czy niech sobie rosną?" Bartek: "Niech sobie rosną." Ja: "Welcome to the jungle..."(miało być cicho, ale ponieważ część klasy zaczęła się śmiać, podejrzewam, że jednak nie było ;p). Bartek odczytywał mowę ciała i oczywiście musiał zacząć ode mnie - dowiedziałam się, że nie jestem do końca rozluźniona, really? ;D Zajęcia artystyczne - czyli dwie godziny śmiechu. Sylwia pomyliła grafikę z graffiti, ale co tam. Haha albo w klasie zapadła cisza, a Kondrad siedzący w pierwszej ławce zaczął się drzeć do Sebastiana: "Weź mnie zostaw pedale!" - bezcenne. Albo słyszymy syrenę, jedzie straż pożarna, a pani: "Pewnie się studzienka przelała..." Majster: "I karetka by do studzienki jechała?" klasa: "To była straż pożarna..." Tak w ogóle powstrzymujący śmiech Majster to najzabawniejsza rzecz na świecie - jego mina, omg. Potem graliśmy w kalambury, L. rysował "gdyby kózka, nie skakała, to by nóżki nie złamała", a wszyscy myśleli, że to jednorożec, lol.  W sali historycznej stoją ledwo żywe kwiatki, którym Kondrad postanowił pouprzykrzać życie. ;p Pani: "Proszę nie dotykać kwiatków, są po to, żeby na nie patrzeć i żeby rosły." Kondrad: "Ten już chyba nie urośnie..." xdee Kondrad stęsknił się za historyczką, ale ona nie może powiedzieć tego samego i powiedziała, że to będzie nasza tajemnica. ;p Albo inteligentny tekst z chemii: pani: "Gdzie jest wodór?<na układzie okresowym>" ktoś: "Nie ma." inny ktoś: "Wodór jest ulotny." <brawo> W czwartek po południu ja, Majster i Sylwia(nie z mojej klasy) byliśmy u pani Magdy obgadać termin dodatkowego angielskiego, potem ta dwójka odprowadzała mnie do domu, myślałam, że nie dojdę ze śmiechu. Kiedy Majster zaczął nawijać o butach krasnalkach, dzwoneczkach i czapeczce - padłam. Bo wiecie, jakby Majster odziedziczył buty krasnalki po tatcie, to szurałby czubami po żużlu, aż osiągnęłyby przyzwoity rozmiar. O! A potem jak sobie poprawił fryzurę to Sylwia do niego: "Wyglądasz ja Chopin na haju!" Majster: "A tam na haju! Jak po trwałej!" Piątek był naprawdę świetny. Na angielskim pan zawzięcie tłumaczył nam różnicę między stanem a czynnością, otóż czynność można narysować, więc nie obyło się bez dialogu. Pan: "Jeść jabłko. Narysujesz?" M.(chyba): "Nie." Pan: "Systemem kreskowym. Narysujesz ludka, jabłko, wpakujesz do buzi i je." a potem: "No bo jak narysujesz, że lubi jabłko?" M.: "Serce i jabłko." Pan: "No to co? Kto je jabłka, ten ma zdrowe serce?" Jesteśmy genialni. Najgorsze były dwie godziny zajęć technicznych - długie to, a ta kobieta ma tak irytujący głos, że Charlotte chciała wyskakiwać przez okno. ;p Najpierw nie mogliśmy ustalić, jakie zajęcia chcemy: wychowanie komunikacyjne, zdrowe odżywianie czy zajęcia papieroplastyczne. M. się pogubił, biedne dziecko: "Ale podsumowując proszę pani, to mamy te papierki czy gotowanie?" Ta kobieta jest naprawdę dziwna, np.: "Chciałam powieść, a to była książka kulinarna." Jak to można pomylić? JAK? W dodatku moja klasa ma skojarzenia, a ta nauczycielka wcale nam nie pomaga. ;p Hahaha i jeszcze<w czasie tłumaczenia nam technik plastycznych>: "Jeśli nie chcecie pudełka<najpierw napisałam pudeLka xdee, jedna litera potrafi wszystko zmienić> na prezenty to zrobicie pudełko na..." Karolka(chyba ;p): "Prezenty!" Na w-fie biegałyśmy. Madzia wyprzedziłą mnie z pół kółka, a pani: "Goń koleżankę!", więc się zaczęłam drzeć z połowy okrążenia: "Proszę pani, ja bym chciała, ale ja nie mogę!" A jak skończyłyśmy, to pani się mnie pytała, co ja do niej krzyczałam. xdeee Naprawdę lubię moją klasę, są lepsi niż czekolada. Nie mam zdjęć. :(

Jeszcze wakacyjna fascynacja korkami, zostanę artystką. ;p
Ta piosenka powoduje uśmiech na mojej twarzy, pozytywne myślenie i w ogóle wszystko co najlepsze. I oficjalnie została wpisana na listę moich ulubionych. Little Mix - Wings Tak, tak, tak... "Your words don't mean a thing, I'm not listening, keep talking all I know is: mamma told me not to waste my life, she said spread your wings my little butterfly, don't let what they say keep you up at night and they can't detain you cos wings are made to fly and we don't let nobody bring us down. No matter what you say it won't hurt me, don't matter if I fall from the sky, these wings are made to fly..." Spory cytat, ale naprawdę uwielbiam tą piosenkę. :)

Au revoir słoneczka i trzymajcie się. Do napisania. xoxo

PS Miałam narobić PS-ów, ale nie pamiętam co miałam napisać. xdee Mam słabą pamięć - co widać. xdee A! Żalenie się mamie, że mi zrobili dzisiaj X factora UK, kiedy ja jutro muszę iść do szkoły, zawsze spoko. I tak obejrzałam, nic nie było mnie w stanie powstrzymać. ;p Coś jeszcze miałam napisać, no cóż, nieważne... ;)


piątek, 31 sierpnia 2012

Forgive us for what we have done 'cause we're young...

"Wybaczcie nam, to co zrobiliśmy, bo jesteśmy młodzi..." - za kilka dni rozpocznie się sezon na te słowa. Nie mogę uwierzyć, że to ostatni weekend, że wakacje minęły tak szybko, za szybko. Nawet nie wiem, kiedy mi minęły te dwa miesiące, a nie zdążyłam zrobić wielu rzeczy - choćby moje niedoczekane, a obiecane ognisko, które mam zamiar wypomnieć pewnym osobom we wrześniu. Jedyny powód, dla którego tu piszę, to dlatego że to ostatni dzień sierpnia, ale nie martwcie się, już niedługo będę bywać tu częściej - no proszę was, przecież nie będę się uczyć. ;p Czeka mnie ciężki rok, ale o tym we wrześniu, teraz nie będę się dołować - ostatnie dni wakacji muszą być wesołe. Ehem, ehem. Charlotte miała "niedawno" urodziny(10 sierpnia), ale korzystając z magii Internetu: jeszcze raz wszystkiego najlepszego! ;* Robiła mini-party: ja, Karolka, Paulinka i Charlotte. Było dziwnie, wesoło i bolał mnie ze śmiechu brzuch. Były pyszne muffinki i nawet moje niejedzenie słodyczy nic tu nie dało. ;p Mamy swój hit wakacji - Karolka ciągle się darła(my zresztą też ;D): SO STOP! YOU WEAR TOO MUCH! Co z tego, że w piosence nie było nawet słowa "wear" tylko "worry"? Kogo to obchodzi? No może autora... Poza tym kocham wszelkie uwagi Karolki i jej bezczelność, której jej nie brakuje. ;) Kocham, kiedy łapie nas taka głupawka, że nie wiemy z czego się śmiejemy, a przepraszam! Wiemy! Z tego, że "pipek" się świeci, chociaż sama nie wiem, co to było. Poza tym mam nagrany śmiech Karolki, który ubóstwiam i jeśli kiedykolwiek mi coś zrobi, to będę skłonna opublikować to nagranie, które poprawia mi humor. Ostatnio spotkałam się kilka razy z Kasią, w wyniku czego powstały inteligentne teksty np. "Albo ona się nawróci albo on się przewróci", "Zostaniesz(pod domem) czy poczekasz(pod domem)?" lub Ja: "Wszyscy są ludźmi." Kasia: "Nie wszyscy." ;p Kasia dwa razy tłumaczyła mi jedną rzecz i zapytała się mnie, czy rozumiem, a ponieważ nie rozumiałam, to zaczęła tłumaczyć trzeci raz, więc jej powiedziałam, że jak następnym znowu nie zrozumiem, to po prostu przytaknę. Spotkanie z Olivką też było "owocne". Raz byłyśmy w sklepie. Ekspedientka: "Słucham?" Ja do Olivii: "Słucham? Ej ty!" ;p Innym razem Olivia pokazywała mi weselne hity i tańczyła do Dżambodżety(dziwna piosenka disco polo, która ryje psychikę w wykonaniu Olivii), co nagrałyśmy + nasze karaoke, a potem oglądałyśmy filmiki od tyłu, yeey. Nawet nie wiecie, jakie to zabawne. Olivia pisała do siebie samej wiadomości z mojego telefonu - utworzyła wiadomość z przesłaniem, czyli jak wiele wyrazów może powstać od jednego przekleństwa. Wniosek: DUUUŻO! Co by tu jeszcze? Spotkałam się z Paulą i Madzialenką, a także z Karolką i Paulinką. Wyściskałam je i dużo się działo. Tydzień temu byłam na kortach z Paulinką - popatrzeć na trening mistrzyń - Karolki i Madzialenki(miałam pójść też w poniedziałek, ale próba chóru -,-). Ach, te emocje... Karolka nietrafiająca w kort... to jest kort, nie? Nieważne i tak nazywałam to boiskiem. ;p O! Jutro sobota to sobie obejrzę X Factor UK, ominęłam pierwszy odcinek, ale oglądałam tydzień temu i zakochałam się w Jamesie Arthurze - naprawdę, jedno wielkie wow. Obejrzałam sobie "Jutro idziemy do kina", widziałam to już tyle razy i nadal to lubię(a teraz oglądam Pottera i co chwila się śmieję, Potter nie za dobrze ci? Co część to inna laska... ^^). O! A jak oglądałam Red or black to było Little Mix - ot co! ;) Za to jak wracałam od babci to spotkałam połowę mojej szkoły w autobusie - oczywiście tylko część męska - cały projekt i wgl. ;p Albo wszedł sobie jakiś ludź do autobusu i jak się dowiedział, że bilet jest droższy niż myślał, to na cały autobus zaczął się drzeć: NO CHYBA PANA POGIĘŁO! Więc kierowca opowiedział mu tak samo. xdee Przeprowadziłam tez interesującą rozmowę z tatą - nie można mi robić sobie tatuaży, kolczyków w oryginalnych miejscach, malować włosów na "szalone" kolory itp. - to już sobie naużywałam z młodości. ;) I wreszcie miałam czas, żeby poczytać książki. Przeczytałam dwie części "Balsamu dla duszy" i zakochałam się w "Mechanicznym Aniele" - jedna z lepszych książek kiedykolwiek i już niedługo przeczytam drugą część. Jedna z nielicznych fantasy, które postawiłabym na równi z Potterem, nawet momentami mi pod niego podchodziło, ale nie to żeby to była jakaś kopia czy coś. Jest intryga, tajemnica, trochę niejasności, zaskoczenie, humor, wspaniali bohaterowie, pomysł, oryginalność, a miejscem akcji jest mój najukochańszy Londyn, więc sami rozumiecie. Jedyne co mi przeszkadzało w napawaniu się tą książką to liczne błędy: literówki, braki przyimków i spacji, ale możliwe, że to tylko wina mojego egzemplarza. Dzisiaj byłam na zakupach, jutro jadę do babci, a w niedzielę znowu na zakupy. Dziś też była próba chóru, co jeszcze bardziej mi przypomina o nadchodzącym roku szkolnym. ;c Ostatnio tyle się działo, że nie jestem w stanie wszystkiego opisać. Powoli robię się śpiąca... A wam jak minęły wakacje? Co powiecie na zdjęcia? :)





 
 
1.,2.,3.,4. Urodzinowo! Muffinki! Mówiłam, że wyglądają pysznie? PS Reggae babeczki były okropnieee słodkie nawet jak dla mnie ;p.
5. Prezent od Olivci - Mój mały, prywatny Paryż. ♥
6. Jestem psychiczna, wiem, już was więcej nie będę katować... No ale Malik! Musiałam ;p
7. Arcydzieło Madzialenki - tum du dum... nektarynka!
Ta notka jest co najmniej dziwna. Ostatio słucham tyle piosenek, że będę miała was czym katować przez najbliższy rok. ;D No to pozostańmy przy tytule notki i niech będzie Tulisa - Young nie słuchałam tej piosenki, póki nie usłyszałam wersji Jamesa Arthura - jestem zbyt zmęczona, żeby szukać linku, może w następnej notce albo sami sobie poszukajcie, co? Zresztą jak chcecie, nie zmuszam. :) Każdy ma swój gust. "I make mistakes that I learn from 'cause I'm young, yeah I'm young, I'm sorry I'm not even done 'cause I'm young, yeah I'm young! Don't worry 'bout what I'll become, it's just fun, it's just fun..."
Au revoir słońca. Do napisania we wrześniu. xx

niedziela, 29 lipca 2012

We don't even have to try, it's always a good time.

Hejo. Optymistyczny tytuł. Lipiec już prawie minął, więc przydałaby się notka. ;) Prawie cały lipiec przepracowałam, jak ostatnio pisałam - najpierw przed 2 tygodnie pomagałam w szkole językowej, potem przez trzy dni zrywałam wiśnie i to były jedne z najlepszych dni podczas tych wakacji, mam zamiar to powtórzyć za rok. Plus był taki, że mój były przyjaciel zaczął się znowu do mnie odzywać, kiedyś byliśmy nierozłączni ;'), ale nam minęło, jego babcia twierdzi, że byliśmy jak małżeństwo, hahaha co ja tu piszę? ;D Także na wiśniach było naprawdę fajnie i nie żałuję, że nie pojechałam nad morze, już nie, ale to nie koniec ;p. Codziennie wstaję o 5(w wakacje, rozumiecie? O.O), żeby zdążyć na autobus do babci, bo pomagam przy plewieniu, a tatuś postanowił mnie jakoś wynagrodzić za moje poświęcenie. ;p Jak to jedna z pań stwierdziła(moja imenniczka zresztą) - jeszcze jeden dzień i będziemy wyglądać jak skwarki - fakt ;p, bo jest naprawdę gorąco i ciągle rozmawiamy o lodach ;). Do tego zdałoby się jeszcze oplewić babci grządki, ale wydaje mi się, że babcia mnie uprzedziła. ;p Przez ostatni tydzień poznałam tyle sympatycznych osób, że zaczynam odzyskiwać wiarę w ludzi. Przydałoby się zrobić jakieś ognisko albo wypad nad jezioro, muszę się jeszcze spotkać z dziewczynami, no i wybieram się na zakupy, duuuuże zakupy. ♥.♥ Jestem cała pogryziona przez komary, spaliłam sobie nogi i ramiona(oj bolą^^) - i tu dziękuję babci, która dała mi coś od oparzeń, bo inaczej zdychałałabym całą przedwczorajszą noc, a do tego zastanawiałam się, jak boli ugryzienie osy lub pszczoły(nigdy mnie żadna nie użądliła), po czym po godzinie się przekonałam, ach... Chodzę spać wcześnie jak dziecko, bo jestem wykończona. Ale są wakacje, jeszcze wszystko nadrobię, poczytam książki, odpocznę itd. ;D Dzisiaj pojechaliśmy po nowy telewizor dla babci, wcześniej Mała Zemsta sprawdziła odporność moich włosów na ciągnięcie szczotką(wiecie, że sok z wiśni działa jak lakier do włosów? xdee) Ja i moja siostra nie umiemy programować telewizorów, czego babcia nie rozumie(ale ją kocham ;D) - bo przecież ona MUSI mieć TVN. Okay, kończę tę notkę bo mi odbija i zaraz mecz<trzymamy kciuki za polskich siatkarzy>. Mmmm... mam ochotę na kisiel, hahah trzeba pomęczyć tatusia, rozleniwiłam się ;p 
Z ostatniego wypadu na huśtawki z Gosią i Olivią - fajnie było, kompletny odpał, co chwila darłam się coś o Harrym Potterze, że widzę Hedwigę itd., ciekawie było, ale przy nich to normalka, lubię takie chwile, lubię takie wspomnienia... Dobrze spędzony czas, dobrze wykorzystany i tak powinno być. :) (niebieskie buty - Olivka, żółte - Gosia). ;*

Ostatnio słucham sporo polskiej muzyki, taka odmiana. Na dziś piosenka, do której mam ogromny sentyment. ;') Button Hackers - Między nami Znacie? :) "Między nami nigdy nic nie było, nasze dłonie nigdy nie spotkały się. Teraz już na pewno wiem, że to miłość i dlatego mówić chcę kocham Cię."
Au revoir. Do zobaczenia Słońca. :)

czwartek, 19 lipca 2012

Stay out and we'll live forever now.

Salut! Postanowiłam napisać notkę, cieszycie się? ;) Jutro kończę moją pracę, po dwóch tygodniach wcale nie mam ochoty rozstawać się z tymi dzieciakami, dzięki nim codziennie się uśmiecham. Już jakoś przywykłam nazywać ich "moją grupą" i nie chcę tego zmieniać, ale co poradzić, kurs się kończy. ;( Mimo wszystko trzeba myśleć pozytywnie. Ostatnio spędzam mnóstwo czasu z Anetką, wróciła z Francji i trzeba się nią nacieszyć, co nie? Hah i przywiozła mi wisiorek z perełką! ;p A więc: obijamy się, robimy shaki, oglądamy filmy(4 części "Małych agentów" za nami ;D). Poza tym dużo się śmiejemy np. mój tekst: "no i on jest żonem tej..." <brawo> Wczoraj byliśmy na wycieczce w osadzie słowiańskiej, było całkiem okey, chociaż D.(facet, który na kursie językowym - ja tam pracuję, pomagając przy dzieciach - prowadzi zajęcia sportowe) latał w różowym kocyku, drąc się, że jest tubylcem, ma ponad 30 lat, a razem z Majstrem zachowywali się jak pięcioletnie maluszki. Przewodnik mówi: "Na bramie widzimy czaszkę konia... Jakieś pytania?" D.: "Czyja to czaszka?" Przewodnik: "Przecież mówiłem, że konia! Jakieś jeszcze pytania?" D. do mnie: "Zapytaj się, czyja to czaszka." ;p Albo Majster, wokoło nauczyciele i małe dzieci, a on: "A idź w piz**" ;) Dzisiaj było fajnie, obraziłam się na Majstra, bo mi nie pozwolił wynieść talerzy <gentelman>. ;p Ale potem o mało co, Sylwia by go wywróciła razem z krzesłem. Zacytuję wam wspaniałą rozmowę Majstra z Sylwią, S: "Już odróżniam, które lalki barbie są Ali, a które Patrycji. Wiecie jakie są teraz fajne lalki? Ma naszyjnik, a jak naciśniesz, to się jej pępek świeci. Ja takich nie miałam. <Majster mina: wtf> No co? Ja takich nie miałam!" Majster: "No i co z tego? Ja też takich nie miałem!" ;p Był kolejny odcinek z serii "Jak świat widzą inni, a jak Majster", tym razem o kolorach, czyli Majster do swojej mamy: "Ten biały trochę brudny" Mama: "On ma taki być, to ecru." Jego mina - bezcenna lub jak nam tłumaczył o odcieniach brązu, omg. ;p Ostatnio jak mnie odprowadzali z Sylwią, to gadaliśmy o butach - sandałach, japonkach itd. Majster stwierdził, że dla niego to wszystko są tylko buty, a Sylwia czy wie jaka jest różnica między bolerkiem a cardiganem. Majster powiedział, że nie, no to Sylwia mu wytłumaczyła, że bolerko jest krótkie, a cardigan dłuższy. Majster: "Aaaaa to my już nie rozmawiamy o butach?" ;) Poza tym jego teksty wymiatają. Po zajęciach Sylwia i Majster mnie odprowadzili, ja z Sylwią gadałyśmy, a Majster chciał sobie siąść i upodobał sobie krzaki, a jak siadał, to się prawie przewrócił i prawie połamał krzaki i oczywiście nie mogłam przestać się śmiać. Po południu z Anetką byłam na zakupach, jak wracałyśmy to zaczęło padać, a ja się śmiałam. haha xdee Potem byłam z nią na spacerze i spotkałyśmy Łukasza, który jest niezrównoważony psychicznie i ciągle gada, jakby się czegoś naćpał, cytuję: "Aneta wyrośnie na niegrzecznego chłopc..." i w tym momencie zdał sobie sprawę, że ona jest dziewczyną. ;p Było tego więcej, ale nie byłam w stanie wszystkiego zapamiętać, jak się potem wykręcał, że niby on to mówił sam do siebie. ;p Ok, to teraz zdjęcia? ;D



1. Shake bananowo-gruszkowo-winogronowy(potem dodałyśmy jeszcze jabłko ;) mniam ;p).
2. Shake czekoladowo - śmietankowy. ;D
3. No i jeszcze zdjęcie tęczy, które zrobiłam jakiś czas temu(niedawno). :)
Piosenka na dziś to Devlin ft. Emeli Sande - Dreamer . Kocham. ♥ "I am nothing, nothing, nothing but a dreamer wishing on a star, I have nothing, nothing but pure imagination, hoping it can take me far. I keep repeating in the dark, she said it didn't matter who you are, I am nothing, nothing, nothing but a dreamer 'Nothing but a dream'..."
Au revoir. xoxo


poniedziałek, 2 lipca 2012

All's forgiven on a summer train...

No i mamy wakacje... A wiecie, że wcale się nie cieszę? Pierwszy raz wakacje mnie nie cieszą. Nudzę się, siedzę sama i ćwiczę nicnierobienie. Powinnam zrobić porządki, posegregować książki etc., ale mi się nie chce. Mogłabym wyjść na dwór, ale nie mam z kim, a dokładniej mówiąc, właściwie to mam z kim, ale nie do końca mam ochotę na wyjście z tymi osobami. Paula pojechała do Zakopanego i nie mam nawet z kim popisać na gg... beznadzieja, ale jest szansa, że się wszystko rozkręci, w końcu wszyscy mi obiecywali, że nie zapomną o mnie w wakacje... W dodatku w tym roku nigdzie nie wyjeżdżam i w ten oto sposób mam zwalone wakacje, ale właściwie sama sobie jestem winna, nie chciałam jechać, to nie, ale już tak mam, lubię samej sobie robić na przekór, a potem żałować, a może nie będzie tak źle, co? Trzeba myśleć pozytywnie, jedyną osobą, która się cieszy, że nigdzie nie jadę jest babcia, bo nie będzie się musiała martwić o wszelkie domniemane wypadki, które mogłyby mi grozić na takich koloniach. xdee Siedzę w domu, chodzę z pokoju do pokoju i z tej nudy postanowiłam napisać notkę. Właściwie wakacje są trzeci dzień, a ja już mam ich dość, nudno, gorąco, w szkole przynajmniej zawsze coś się dzieje, zawsze można na coś ponarzekać, pośmiać się, zawsze znajdzie sie ktoś z kim można pogadać. Dobra, koniec przynudzania, przecież jestem optymistką, a przynajmniej staram się być. ;) Zakończenie trzecich klas było w czwartek, byłam, bo śpiewam w chórze;p, ogólnie nawet fajnie, za rok to będziemy my niestety. Dowiedziałam się, że w naszej szkole był Podsiadło xdee(dla tych co nie wiedzą, to II edycję polskiego X factora wygrał Dawid Podsiadło). Oczywiście, zaczęłam jęczeć, a co jeśli to jakaś jego rodzina i w ogóle? Taa, jak to ja ;p Był występ zespołu metalowego i chodź ja nie słucham takiej muzyki, to perkusistka była dobra. Szczerze, to będę tęsknić za trzecioklasistami, całkiem fajny był to rocznik. A teraz trochę o naszym zakończeniu, właściwie najpierw było zakończenie klas I, ale oba były identyczne, zmieniały się tylko nazwiska. Fajne było przedstawienie, wiecie, że obligacje to takie drogie papierki, a pingwiny to nielotne orły? Jeśli nie, to już wiecie, zapamiętajcie, bo może się przydać. ;) W klasie Charlotte puściła nam prezentację o naszej klasie, a w tle 'Forever young'. ♥ Później nasza wychowawczyni oświadczyła, że podjęła trudną decyzję i idzie na roczny urlop. Naszą nową wychowawczynią będzie nasza pani od j. francuskiego, co nas niezmiernie cieszy, nie wiemy jeszcze, kto nas będzie uczył polskiego, ale tego się dowiemy we wrześniu. Potem wyszłyśmy z klasy - ja, Karolka, Paula i Madzia, poszłyśmy się pożegnać z panią od biologii, która nie mogła się nadziwić naszym świadectwom, potem Karolka dała róże panu od WOS-u, bo pani od francuskiego jej zwiała, oczywiście poprzytulał nas wszystkie i obiecał, że postara się u pani dyrektor, żeby nas za rok uczył histry, yeah man. Potem śpiewałyśmy 'Forever young', idąc przez korytarz i oficjalnie rozpoczęłyśmy wakacje. A ponieważ wszystko co pisałam w tej notce pisałam koło 14, a teraz jest wpół do 21, to opiszę wam mój dzień, ok? Humor potem zdecydowanie mi się poprawił. Poszłam do Olivci, była tam Kinia, w końcu pogadałyśmy. Dziewczęta nie umią kłamać, od razu wiem, kiedy mówią nieprawdę. ;p Szczególnie Olivcia, bo zaczyna się śmiać. Okazało się, że świętowały rozpoczęcie wakacji beze mnie, ale nic nie szkodzi, nadrobimy to. Kinia opowiedziała mi, jak wczoraj ze znajomymi poszła do lasu szukać gwałciciela, bo nagroda wynosi 3000 zł. Kinia stała z badylem i zwiewali przed jakimś facetem - omg. Potem poszłam na dłuuugi spacer z Kinią i Kasią, mało mi nogi nie odpadły, poszłyśmy w jakieś dziwne miejsce, uciekałyśmy przed psem, robiłyśmy zdjęcia, a gdy doszłyśmy do ślepego zaułka wyszedł jakiś chłopiec i chciał Kinię złapać za rękę i iść z nami. Historia jak z horroru, bo chłopiec przez cały czas stał i patrzył, jak sobie idziemy. Kasia od razu, że może go trzymają z dala od cywilizacji? Oj tak, niezłą mamy wyobraźnię. Potem przyszłam do domu, zjadłam loda i mimo, że zaczyna mnie boleć gardło zrobiłam sobie wodę z lodem. Może te wakacje wcale nie będą takie złe? Mam już trochę planów, jak je spędzić i z kim, może być ciekawie. Trzeba to tylko dobrze wykorzystać, prawda?

Niebo w letnie popołudnie, czyli z dzisiejszego spaceru. Nie mogłam się oprzeć. :)
Piosenka na dzisiaj to Greyson Chance - Summer train Jest idealna. ♥ "Come with me for a little ride, see the shadows passing by, look at the sun and see the clouds turn to faces in the sky. We've been awake all night, shattered dreams all around, close your sad, sad eyes we will be safe and sound..."
Au revoir. xoxo

środa, 27 czerwca 2012

We don't have the power but we never say never...

Dzisiaj miałam bardzo dobry humor, ale... Nie, w sumie to dalej mam i nic mi go dzisiaj nie popsuje. Dobrze się dzisiaj bawiłam, dziś jestem wiecznie młoda i niech tak zostanie. Bolą mnie nogi, chociaż wcale tak dużo dzisiaj nie chodziłam. ;p Zaczęło sie od tego, że przyszliśmy do szkoły, po czym ja, Paula, Karolka, Madzia i Majster mieliśmy iść do sklepu, żeby kupić nauczycielom coś słodkiego w podziękowaniu. Dziewczynki zrobiły listę i musieliśmy poczekać na pana M., żeby nam przywiózł pieniądze. W między czasie zrelacjonowałam im niezwykle ciekawy film o mormonach, który obejrzałam dzień wcześniej i z którego nic nie zrozumiałam xd, Majster chciał się zabić krzesłem, a ja mało nie zabiłam Majstra, gdyż się o mnie potknął. xde Potem wpadł wkurzony pan M.(nie wyspał się, bo go pani obudziła telefonem - och, jak mi przykro). Wychowawczyni do nas: "Tylko nie wpadnijcie pod samochód!" M. do niej z wściekłością(gdybyście to słyszeli ;D): "Ja ich przejadę rowerem!" Potem szliśmy do sklepu i prowadziliśmy ciekawe rozmowy, M. co chwila powtarzał, że nasza szkoła to "zasrany grajdoł", skończyło się na tym, że pan M. jak jest niewyspany, to gada jak pijany i że nie budzi się go, jeśli to dotyczy szkoły. A ponieważ ja i Karolka kochamy denerwować ludzi, to obiecałyśmy mu, że w wakacje zadzwonimy do niego o 5 nad ranem i zapytamy, co było zadane z matmy. ^^ W sklepie ciągle się śmiałam, czego oni nie robili. Na czekoladki, które zażyczyła sobie wychowawczyni, nie starczyło nam kasy, mogliśmy co najwyżej kupić rozpałkę. xdee(i taki mieliśmy zamiar ;D) Potem staliśmy w kolejce, sprzedawczyni się z nas śmiała, M. odwalał coś z batonem, na koniec zaczął się drzeć: "I to są dzieci z II gimnazjum!" omg. Potem chłopcy się zmyli, zarówno M. jak i Majster, dał mi jeszcze numer, żebym do niego zadzwoniła, jak już wszystko kupimy. Przeszłyśmy się do drugiego sklepu, pod drodze drąc się jak potłuczone. Ja: "Myślałam, że to policjant, a to dres." Doszło do bardzo ciekawej wymiany zdań między Karolką a panią sprzedawczynią nr 2, dziewczyny nie rozumiały, z czego się śmieję, a ja nie mogłam się opanować. ;p Karolka: "Po ile te czekoladki?" P: "Po 8"< w tym momencie wybuchłam śmiechem, bo miałyśmy równe 6.60 na każdego nauczyciela xdee> K: "A jest coś do 6, bo mamy limit?" P: "Czekoladki za 4" K: "A ile ma ich pani?" P: "2" K: "Tak jakby potrzebne nam 15.", wciąż mnie to bawi. Stwierdziłyśmy, że wracamy do szkoły. Zadzwoniłam do Majstra, a tu niespodzianka - odbiera jakiś starszy pan, nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak: J: "Z kim mówię?" P: "Z kim mówię?" J: "Z kim mówięęęęę?" P: "Z kim mówię?" J: " Z KIM MÓWIĘĘĘĘ?" P: "Halo?" J:"Nic nie słychać" P: "Ja słyszę wyraźnie" - wymiękłam, pan zaczął się mnie pytać, czy jestem Zosią czy Kasią, a ja nie wiedziałam, czy rzeczywiście zadzwoniłam pod zły numer, czy Majster sobie żartuje. ;p Wróciłyśmy do szkoły, poszłyśmy z wychowawczynią do sklepu, wzięła jakieś czekolady i poszłyśmy je poroznosić, a i tak jutro ja i Karolka będziemy musiały poroznosić resztę. Dowiedziałyśmy się, że nauczyciele lubią naszą klasę - really? Pani od chemii ma nadzieję, że wyniki naszej nauki będzie widać nie tylko na egzaminach, a pani od matmy z góry nas przepraszała, że za rok będzie jeszcze bardziej cisnąć, jeszcze bardziej? - ja nie dam rady. Najlepszy był pan woźny, idziemy z siatką czekolad, a on: "Tyle czekolad dla mnie? Ja nie dam rady." ;) Potem dziewczęta przyszły do mnie, znów grałyśmy w pingwiny - nie, nie mamy nic ciekawszego do roboty - poza tym Madzia, nie widziała pingwinków xdee. No więc Madzia grała<chodziło o to, żeby przyciskać pingwinka i on leciał w górę, wydając śmieszny dźwięk xdee>, a Karolka nagle: "Madzia gwałci pingwina już 110m." Paula: "Ja ostatnio gwałciłam przez 206m i było już ciemno i nie widziałam, co gwałcę." - jak ich nie ubóstwiać? ;D A na koniec taki suchar time: - Co robisz w wolnym czasie? - Gwałcę pingwiny. Myślę, że sporo rzeczy pominęłam, ale co z tego? Liczy się, że jesteśmy wiecznie młode i ścigamy słońce, które się uparcie przed nami chowa. ;)


1. Buty moje i Pauli, kiedy czekałyśmy, aż dziewczyny razem z wychowawczynią kupią czekolady. ;)
2. Buciki Pauuuli. ;D
A niech będzie optymistycznie. Travie McCoy - We'll be alright "We are young, we run free, stay up late, we don't sleep, got our friends, got the night, we'll be alright..."
Au revoir. xoxo

wtorek, 26 czerwca 2012

We’re drifting over the edge...

Ostatni tydzień szkoły. Jestem szczęśliwa, w końcu jest prawie dobrze... chyba. Nic mnie nie boli, czuję zapach wakacji i chciałabym zaśpiewać "...you'll find us chasing the sun...", ale niestety słońca jak narazie nie widać, nie szkodzi, już dawno się wszystko tak nie układało, no prawie wszystko... Przyszłam do szkoły, wychowawczyni sprawdziła listę, a w między czasie ja, Paula i Karolka rzucałyśmy sucharami np. "Tylko Chuck Norris potrafi być jednocześnie Chuckiem i Norrisem." Razem z panią od francuskiego poszliśmy oglądać dokument o Paryżu, nie obyło się bez naszych komentarzy - śmiałam się do bólu brzucha. Ja i Karolka: "Aux czy en Paris?" Paula: "W Paryżu. Jest polski, to używam." Dziewczynki zaproponowały, żebyśmy poszły do restauracji(tylko francuskiej!) głaskać ściany i trzymać kredens. ;) Kobieta na filmie czytała czas z mapy, jak to Paula skomentowała: "dobra jest". Ale nie! To nie koniec. ;p Paula: "Ona rzuca tym mięsem jak ciastem..." Karolka: "Bo to jest ciasto geniuszu!" Poza tym doszłyśmy do wniosku, że szlachta pierze ubrania w piekarniku. xd Poza tym Paula popisała się jeszcze czymś: "Patrz małpa! Nie, to człowiek..." Poza tym trzymamy kciuki za Karolkę, bo jak Karolka zbierze wystarczająco dużo puszek, to zabierze nas do Disneylandu. Było jeszcze mnóstwo innych równie "inteligentnych" tekstów... Potem robiliśmy origami(połowa klasy się zmyła do innej sali, zostałam ja, Paula i Karolka, dwoje dzieci z I klasy i jedna dziewczyna z III) - miała wyjść rybka, ale anglistka się poddała, przez nas sama nie wiedziała, jak to zrobić i nie skończyliśmy, chociaż mówiła, że będziemy siedzieć, aż zrobimy, bo chciała udekorować salę haha - a naszych dzieł to nie chciała xde. Ja złożyłam papier tylko raz - na pół, resztę złożyła anglistka albo dziewczyny, bo ciągle chodziłam do nauczycielki i jej jęczałam, że nie umiem, że to za trudne, że pan na filmiku nie umie tłumaczyć, a ona mi puszczała wszystko po pięć razy i kazała się patrzeć, a koniec końców i tak robiła za mnie. ;D Karolce zamiast rybki wyszedł wielbłądo - jednorożco - wieloryb ;p, a mi jamnik! Pani od geografii nie widziała w tym jednak jamnika, ale woźnemu się podobał. ;) Potem dziewczęta przyczałapały do mnie, w drodze złapał nas deszcz, to było przezabawne. ;) Paula musiała sobie kupić loda - zimno, wiatr, deszcz, a ta zadowolona idzie z lodem. Potem działy się różne dziwne rzeczy. Grałyśmy w jakieś brutalne pingwinki, robiłyśmy quizy za Paulę i było OK. To może zdjęcia? Oddadzą wszystkie emocje bardzo dobrze. ;D







1.,2. Zaczynamy origami - Paula i Karolka.
3. Artystyczny zmysł Karolki.
4. Mój jamnik. :)
5. Tak to powinno wyglądać ;D - rybka pani anglistki(ona wciąż wierzy, że my to możemy zrobić ;p).
6. Nmw czyja to 'rybeńka'.
7. Mój jamnik i rybeńka... nwm, po paznokciu myślę, że Pauli, ale... ;p romantyczne ujęcie xdee
Of Monsters And Men - Little Talks to bardzo ładna piosenka, prawda? :) "Just let me go we'll meet again soon, now wait wait wait for me, please hang around, I'll see you when I fall asleep. Hey! Don't listen to the word I say. Hey! The screams all sound the same..." Jeśli to dalej czytacie, to kocham was rybeńki. :) A teraz do następnego i au revoir. xoxo