środa, 26 września 2012

We live on the edge of life, we don't even compromise...

Salut! Wniosek na ostatnie dni: z fajnymi ludźmi dobrze spędza się czas. Sama się ostatnio dziwię mojemu dobremu humorowi, jak dotąd nie dopadła mnie jeszcze jesienna depresja i oby tak pozostało jak najdłużej, lubię korzystać z życia, lubię gonić słońce, lubię być wiecznie młoda... Myślę, że ostatnio często ujawnia się we mnie optymistka, którą podobno jestem, a przynajmniej staram się być, podejrzewam jednak, że bez moich fantastycznych przyjaciół nie chciałoby mi się nawet wstać z łóżka. Ostatnie dni były naprawdę genialne, uśmiech praktycznie nie opuszczał mojej twarzy i mimo zmęczenia, nawału pracy domowej, za małej ilości snu, zbyt wielu zajęć dodatkowych, wciąż jestem pełna energii. :) Zaczęło się od całkiem miłego piątkowego wieczoru, a potem sobotniego poranka - musiałam zwlec się z łóżka, bo odpracowywaliśmy 2 listopada, ale plusem było to, że po raz pierwszy w tym roku szkolnym przyszła po mnie Kinia, z którą zawsze uwielbiałam chodzić do szkoły i po części za tym tęskniłam, chociaż chodząc sama, prawie przestałam się spóźniać, ale co tam - takie towarzystwo jest warte kilku minut lekcji. ;p Podejrzewam, że to były dwie najlepsze godziny zajęć technicznych w mojej całej dotychczasowej edukacji - no bo kto nie lubi siedzieć przez dwie godziny i wycinać dziurkaczami różnych kształtów? Kto nie lubi, kiedy nauczycielka lata po klasie z dziurkaczem i pyta się: kto chce kotka, kto chce kotka? ;) Po południu imprezowałyśmy u Karolki - jej urodziny uszkodziły trwale moją psychikę, ale to kwestia przyzwyczajenia. Nie ma to jak powydzieranie się na karaoke, kiedyś będziemy sławne, hahaha, nie ma to jak wieczorek zwierzeń i nie ma to jak usiłowanie oglądania X factora przy nich, nie ma to jak robienie za DJ-a, nie ma to jak siedzenie do późna, nie ma to jak wkurzanie Pauli i Karolki za pomocą jednej piosenki: "No dobra, puśćcie sobie raz, jakoś to zniesiemy." ;p Niedziela była równie fantastyczna - tym razem z Olivką i Kinią. Przyszłyśmy z Kinią do Olivki: "Chcecie tosty?" - "Chcemy!" Potem Olivka stwierdziła, że jest głodna, więc postanowiłyśmy, że zrobimy jajecznicę, a właściwie Kinia zrobi, bo ona robi "taaaaaką pyszną". Olivka wymiotła wszystkich: "Z czego się robi jajecznicę?" lol Potem kłóciłyśmy się, czy jajka się myje czy nie, no ale trzeba się było sprężać, bo byłyśmy umówione z S. na skypie. Jako, że Kinia twierdzi, że S. świetnie gotuje, to zadzwoniła do niego z pytaniem: "Jak się robi jajecznicę?" S: "Najpierw wyjmij patelnię..." A ponieważ miałyśmy z nim gadać na skypie, trzeba mu było podać adres, Kinia do Olivki: "Adres?", a Olivka dumnie recytuje adres swojego zamieszkania. Potem zaczęły robić jajecznicę... Dwa razy nakładały masło, bo raz w jakiś cudowny sposób im kompletnie zniknęło, więc potem Olivka nałożyła go tyle, że się rozpuścić nie chciało, potem Kinia wbiła niemyte jajka, więc Olivka stwierdziła, że na pewno dostanie od tego salmonelli. Nie mogłam przestać się śmiać, szczególnie kiedy zapomniały zamieszać tej jajecznicy i jeszcze trochę i wyszłyby im jajka sadzone(Olivka stanowczo zapowiedziała, że takich to ona nie lubi:) ) - Kinia zaczęła ją mieszać dwoma łyżkami, Olivka pobiegła po widelec, w powietrzu latały noże, a ja - stałam. ;p Aczkolwiek podobno jajecznica była dobra. Potem zaczęłyśmy gadać z S., ale miał popsutą kamerkę, zadawanie mu dwuznacznych pytań(to on je źle rozumiał!) - zawsze spoko. Jak to powiedziałam Charlotte - "zboczeniłam się w tym gimnazjum" - to przez moją najukochańszą klasę, są naprawdę niewyżyci, wierzcie mi. ;) Potem te dwie cudowne kretynki włączyły kamerkę i zostawiły mnie samą w pokoju z S., ale ponieważ siedziałam na łóżku to mnie nie widział, wymyśliłam "fantastyczny plan", nie wiem co mi wtedy odbiło - chyba klasyczna głupawka, ale to była najgłupsza rzecz, jaką zrobiłam. Postanowiłam, że zejdę na podłogę i przeczołgam się do kuchni, to mnie S. nie zauważy, o lol. Problem w tym, że nie zauważyłam szafy z lustrem, która wszystko pokazywała. S: "Gdzie są dziewczyny?" Ja: "W kuchni!" S: "A dlaczego ty się czołgasz?" - padłam, mój plan poszedł się walić, ale za to Olivka przez 5 minut leżała na podłodze i śmiała się ze mnie. ;D Mama do mnie: "Trzeba mu było powiedzieć, że bawisz się w psa." - dziękuję za pomoc, naprawdę. ;p Haha tak w ogóle to nie opowiadałam wam, jak Paweł tłumaczył mi margines społeczeństwa. P: "Konrad! Odwróć się. <po czym do mnie> Teraz widzisz margines społeczeństwa." ;p Jak tu nie uwielbiać tych przygłupów? Albo wczoraj na geografii, pani: "Koniec świata!" Konrad: "Gdzie?!" Pani od biologii dziwi się, że się śmieję, ale twierdzi, że to dobrze bo lepiej zapamiętam, no ale proszę was, kiedy ona zaczyna zdanie od "Matka jest homo...", jak ja mam być normalna? I pomyśleć, że to tylko genetyka. ;p Dzisiejszy dzień był normalny, ale nie wspomniałam, że moja kochana Paula ma URODZINY! Wszystkiego najlepszego złotko i duuuuużo radości. ;* Czas na zdjęcia, jou. ;) :



 
 
1. Odkryte przez Charlotte - moja bluza + mój breloczek = Z.M. - Zayn Malik haha
2. Torcik Karolki. ♥
3. Madzialenka z misiem, awww <3
4. Nasze dwie wrześniowe solenizantki, Karolka i Paula - robione przez Charlotte. To jest słodkie, wariatki. ;p Ale jesteśmy nienormalne i lubimy takie być... Tak myślę...
5. To co obiecałam kiedyś Pauli - macie moją najwspanialszą i najcudowniejszą Paulę, która ryje mi psychikę all day all night, ale chyba nie było momentu, kiedy bym żałowała, że ją poznałam. Nie jesteśmy idealne, czasem się kłócimy, ale szczerze? Nie potrafiłabym bez niej żyć. Jest jedną z tych kilku wyjątkowych osób, które potrafią mnie znieść niezależnie od mojego humoru. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Tak jak obiecałam, tak zrobiłam - na tych kilku zdjęciach widać nasze odpały, a właściwie tylko niewielką ich część, kilka z nich już kiedyś było na blogu, ale wciąż się uśmiecham, patrząc na nie. :) Rozpisałam się... Po prostu trudno jest powiedzieć coś krótko o osobie, z którą od 3 lat goni się słońce i stara się zatrzymać czas, by być wiecznie młodą. :)

Dzisiaj piosenka bez specjalnego przesłania, która prześladuje mnie od rana, a ponieważ ostatnio żyjemy tylko "imprezami", a jutro szkolna dyskoteka, to chyba pasuje, poza tym chciałam coś wesołego. ;) R.I.O. feat. Nicco - Party Shaker  "From Rio to Jamaica we are the party shaker so welcome everybody let’s party tonight! We'll sip until we're wasted, they call us troublemakers but we just like to party and party tonight!"
Au revoir. xoxo




4 komentarze:

  1. awwwwwwwwwwwwwwwwwww <33333333 jak ja cię kocham wiesz ?? nawet to za mało powiedziane ;*********

    OdpowiedzUsuń
  2. no fajnnnnnnnie. i jest zdjecie w roznegliżu. kochane z was wariatki

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo z przyjaciółmi zawsze łatwiej jest być wiecznie młodym, wiem coś o tym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Twpjego komentarza u mnie:
    ona na początku ja tak obkręca, a później zawiła sobie na głowie. No nie wiem, jak to wytłumaczyć, nie jestem dobra w tłumaczeniu. Ja tam ją zrozumiałam, bo sama podobnie zaczynam robić sobie koka.
    przepraszam, że nie na temat notki, ale na razie mam zbyt zrytą psychikę Charlim Jednorożcem (wyjaśnię wszystko u siebie w następnej notce) więc jak tylko się pozbieram, to skomentuję, o ile nie zapomnę XD
    Pozdrawiam!
    "Rozgwiazda Cię kocha!" pamiętaj (cytat).
    J.♥!

    OdpowiedzUsuń