niedziela, 28 kwietnia 2013

Ready or not? Here I come!

Hej! Mimo całego mojego optymizmu czasem mam takie dni, że "bez kija nie podchodź", zresztą nawet z kijem lepiej nie i bardzo łatwo mnie wtedy wyprowadzić z równowagi. Wczoraj był właśnie taki dzień, na szczęście już minął. Czułam się fatalnie, co prawda przyjechały dziewczyny(Charlotte, Paulinka i Werka - taka niespodzianka) i chciały, abym w końcu wygrzebała się z łóżka, ale powiedziałam, że jestem nie do życia i poszły do Kini. Doszłam jednak wczoraj do wniosku, że moja siostra jest najlepsza na świecie i chociaż dzieli nas 10 lat, nie zamieniłabym jej na nikogo innego, chociaż czasem mnie irytuje, jest cudowna i zawsze mogę na nią liczyć. W zeszły piątek lub czwartek robiliśmy powtórzenie do egzaminu na angielskim. Byliśmy podzieleni na grupy. Chłopcy stwierdzili, że to trochę jak "Awantura o kasę" i w takim razie oni są Mistrzami, my Zielone, a druga grupa dziewczyn to Żółte i zrobili sobie karteczkę z napisem "Mistrzowie", którą postawili na stoliku. Karola poczuła się niezmiernie zazdrosna o tę karteczkę, wzięła flamaster i napisała "Zielone miszcze" - kocham ją. <3 Ostatnio na wf-ie wychodzimy na boisko do podstawówki. Wiecie, że kocham koszykówkę? ;) Tylko, że z Madzią robimy sobie na złość, jak rzucamy do kosza i ona zazwyczaj wygrywa, no ale jak mi mówi: "I tak nie trafisz", to jak ja mam trafić, noo? Poza tym ostatnio dzieliliśmy boisko z dziewczynkami z podstawówki i tam była siostra Bartka(to chłopak, z którym byłyśmy w grupie na projekcie) i ona jest do niego taka podobna, no identyczna, tylko, że ma długie włosy. Siedziałam na ławce i ekscytowałam się dziewczynom: "Siostra Bartka ma piłkę! Siostra Bartka rzuca! Ciekawe ile ma lat? Zrobię sobie koszulkę z siostrą Bartka!" Dostałyśmy głupawki wszystkie, no ale ona jest słodka. ;D Potem wracamy i stała taka mała dziewczynka ubrana cała na różowo i tylko miała białą czapeczkę z uszkami, no i ja do Karoli: "Zrób mi taką!<dziewczynkę>" Karola: "JAK?" J: "Znaczy nie mi, tylko sobie zrób i mi oddaj!" Mina dziewczyn - bezcenna. Potem mieliśmy technikę, a dokładniej zajęcia kulinarne, na których uczymy się wszystkiego w teorii, nawet sałatek nie robimy! ;p Wypisywaliśmy narzędzia służące do tarcia. Nauczycielka: "Szatkownica." Ktoś: "Szatkownica to chyba do szatkowania, a nie do tarcia?" N: "To nic, to będzie taka odmiana." Gdzie jest logika? o.O Popołudniu byłam mocno zabiegana, a wieczorem poszłam na spotkanie autorskie z pisarzem kryminałów. Bardzo mi się podobało, chociaż w życiu nie czytałam żadnej z książek owego pana i poszłam tylko z względu, że prosiła mnie o to moja ulubiona pani K.(bibliotekarka). Teraz muszę czekać jeszcze 2 tygodnie, aż skończę 16 lat(dziwnie mi to pisać ;p) i będę mogła przenieść moją kartę do biblioteki dla dorosłych i wtedy wypożyczę jeden z kryminałów, o których opowiadał ten pisarz. :) Niedziela była wspaniała! Poszłam do sklepu z Olivką i narobiłyśmy sobie wstydu, haha. Kupiła, co tam miała kupić i zostało jej 2 zł, no i chodziłyśmy po sklepie, bo ona miała na coś ochotę i ciągle jej powtarzałam: "O! Ponad 2 zł, nie stać cię, hahaha..." Potem znalazłyśmy czekoladę i obie chciałyśmy sprawdzić jej cenę na czytniku, więc zaczęłyśmy się ścigać do czytnika. Ona sprawdziła pierwsza, zasłoniła mi ekranik i ja sobie sprawdziłam, żebym się nie poczuła poszkodowana. Potem Olivka wpadła na jakąś panią i powiedziała, że ona nie wraca odłożyć tam tej czekolady, bo ta kobieta się na nią patrzy, więc wzięłam czekoladę i udając, że czytam skład, poszłam ją odnieść. I tak nic nie przebije stania przy kasie, zamyśliłyśmy się obydwie. Kasjerka mówi Olivce, ile ma zapłacić, a ta zero reakcji, więc kobieta zaczęła machać rękami i krzyczeć: "Halo! Tu jestem!" Nie mogłam iść ze śmiechu, Olivka powiedziała, że więcej tam nie wraca. ;D Od wtorku zaczęły się testy. ;) Wcześniej wyedukowałam S. na facebooku ze wszystkich lektur i ich bohaterów. We wtorek popołudniu byłam u lekarza i potem poszłyśmy z mamą zakupić przybory do geometrii, które nawiasem mówiąc, okazały mi się zbędne. Mama: "I jeszcze poproszę kątomierz." Ja: "Mówiłam ci, że mam kątomierz." M: "To ci się przyda." J: "Jaaasne, na maturę już będę miała." Zadania nie były aż takie straszne, co prawda, jak pewnie zauważyły nie tylko osoby piszące testy, ale choćby przeglądające kwejka lub besty, gimnazjalistów zaskoczył aksolotl meksykański, na szczęście nie mnie. haha Czwartek byłby całkiem ok, ale siedziałam w ostatniej ławce koło otwartego okna. W mojej komisji było dwoje nauczycieli z naszej szkoły i jeden chyba z podstawówki, który był strasznie denerwujący. Nie dość, że przed samym słuchaniem zaczął kichać i prychać, no ale to można mu wybaczyć - to było niezależne od niego. Ale: 1. czytał gazetę - nawet 2!(wy nawet nie wyobrażacie sobie, jaki hałas robi przewracanie kartki w zupełnie cichej salce, kiedy wszyscy skupiają się na słuchaniu). 2. jadł ciastka i składał po nich woreczek(ja i Wera rzucałyśmy sobie tylko porozumiewawcze spojrzenia). 3. zaczął sobie czyścić rozklekotany zegarek(miałam mu powiedzieć coś niekulturalnego, ale się powstrzymałam)! Do tego przejeżdżał jakiś samochód z głośnym silnikiem(przypominam, że siedziałam obok okna!) i wpadła mucha(modliłam się tylko, żeby nie zaczęła bzyczeć, bo byłby to mój koniec), w takich więc warunkach pisałam sobie egzamin z j. angielskiego, który miał być przyjemnością. Do tego nasza sala masowo zaczęła wychodzić, w środę jeden chłopak się wkurzył, bo nauczycielka nie chciała go wypuścić, więc wstał, krzyknął: "Wychodzę, bo mam takie prawo!" i sobie poszedł. -,- Poza tym ja z Madzią przynosiłyśmy testy z rozszerzenia, mając nadzieję, że przyniesiemy sobie szczęście. Chyba w środę Karola robiła za ostatniego gentlemana i urwała mi mojego ukochanego fiołka. Jak ja uwielbiam te kwiatki! W piątek rozmawialiśmy o testach i nie tylko. Byłam sobie na jakimś tam zebraniu z Sebastianem dla klas trzecich w sprawie: "Jak udoskonalić zajęcia techniczne, artystyczne i w-f?" Polonistka się mnie pytała, jak się pisze "wizażystka" i literowałam jej słowo: "happening". ;p Dowiedziałam się, że we wtorek na akademii będę w poczcie sztandarowym z Werką i Pawełkiem i niezwykle się tym jaram, bo jestem w tej szkole już 3 lata, a jeszcze ani razu nie byłam. ^^ Poszliśmy na próbę, ale nasza geograficzka stwierdziła, że my wszystko wiemy i nie musimy tam siedzieć. W międzyczasie Werka wypytała się Pawełka o to, jaki strój kąpielowy nosi, haha. Poszliśmy sobie do bufetu, żeby nie wracać na całą technikę - Paweł mnie straszył, bo zostałam na chwilę w sali sportowej, żeby porozmawiać z anglistką, a on się schował. Werka mi powiedziała, że wrócił do klasy, no i ja taka zła, a no wyskoczył! ;p Potem mi schował plecak, no a potem wróciliśmy, bo Pawełek miał prezentację. Do domu wracałam sobie z Kinią i spotkałyśmy Olivkę. Stoimy i widzimy Patryka z o 2 lata od nas młodszą sąsiadką Kini, za którą Kinia nie przepada. Olivka: "Patrzcie, zakochani idą!" Kinia: "Pewnie ją odprowadza, ostatnio ciągle do niej przyłazi." No i tak się złożyło(całkiem przypadkiem haha), że poszłyśmy do Kini, a Patryk czekał na tę sąsiadkę pod domem. Mijamy go, powiedział cześć, my w śmiech, Olivka: "WIECIE CO? JA NIE UMIAŁAM ZROBIĆ TEGO 2 ZADANIA Z MATMY" (starała się zachowywać naturalnie) J: "JAK TO NIE UMIAŁAŚ? PRZECIEŻ TO BYŁO PROSTE" K: "WY NAPRAWDĘ CHCECIE DO MNIE WEJŚĆ?" J: "No a na niby?" Weszłyśmy, zaczęłyśmy się śmiać. Dziewczyny pobiegły do okien i Olivka gwizdała na naszą parkę, powiedziałam, że już więcej nie pójdę na chemię, bo mi będzie wstyd za nie spojrzeć Patrykowi w oczy. ;p Potem pożyczyłam sobie zeszyt od Kini i umówiłyśmy się na wieczór. Poza tym Olivkę prześladują zakochane parki, wszędzie ich widzi. Idę sobie z nią i bawi się dwoje dzieci(chłopczyk i dziewczynka), no i chłopczyk wyglądał, jakby zarywał do tej dziewczynki, a Olivka: "Kur*a, nawet przedszkolaki!" Już niedługo majówka *.* Mamy fajne plany co do niej, więc oby się wszystko udało. :D
1. Ta nasza karteczka, Pan nam nawet pożyczył zielonego pisaka. ^^
2. Cześć fiołki, które w rzeczywistości byłyście bardziej fioletowe. Jakość telefonowa, tradycyjnie, so. ;p

Ale miałam problem z piosenką, bo stwierdziłam, że zbyt tu optymistycznie, żeby dać to, co chciałam, więc macie kolejnego miłosnego smęta, który szybko rozwiązał mój kłopot. ;) Jason Reeves - Save my heart "Powiedz mi, że się mylę, odwróć się i biegnij. I tak zachowam moje serce dla Ciebie... Chcę tego czego nie mogę mieć, chcę żebyś był mój, nie obchodzi mnie, co przez to stracę." 
Au revoir. xoxo

16 komentarzy:

  1. jak ja lubiłam grać w koszykówkę na dworze jak byłam w szkole :)


    pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też bym swojej siostry nie zamieniła za nic w swiecie:) Chociaż czasem mnie denerwuje:/
    Kocham te twoje opowieści<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Heejka! Świetny blog, ładny wystrój. Notka jest ciekawa, bardzo nawet. ;3 Wciąga.. hmm..

    Mam nadzieję, że wpadniesz też do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, od kiedy matma jest prosta, a angielski jest przyjemnością?? Ludzie, trzymajcie mnie, bo czuję się strasznym nieukiem. Te dwa przedmioty, jak zresztą wszystkie oprócz polskiego, dobijają mnie sumiennie i z poczuciem obowiązku.
    Szczerze powiedziawszy, też nie widzę dla siebie żadnej przyszłości w polskim. Problem w tym, że nie umiem nic innego, więc ciągle mam nadzieję, że jakoś to będzie. Może uda mi się wylądować jak twój autor kryminałów. Jak ty to masz, nie możesz wypożyczać książek dla dorosłych?? Biedaku! Jak ty się w takim razie demoralizujesz? Nie wyobrażam sobie życia bez tych wszystkich marnych kryminałów z ,,mocnymi" scenami, które czasami udaje mi się przeczytać przed moją mama :) Jeżeli jesteś ciekawa tego gatunku, mogę ci podać kilka najbardziej demoralizujących tytułów. A ,,Imię róży" czytałaś? Od niego dobrze zacząć, bo Eco miał chociaż wyczucie stylu.
    Zdrówko

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah chciałabym zobaczyć minę.
    Po takim tekście xd ;33
    Świetny blog !! :*
    Zapraszam ; www.everyday-smart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam angielski *.*
    Matma ją lubię jak umiem xd ;3
    Świetny blog <3
    Zapraszam ; www.everyday-smart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi angielski całkowicie nie poszedł, a z reszty byłam zadowolona...u mnie większy problem był z obrazem na historii "Powstanie styczniowe bo śnieg" nasza teoria. u mnie w klasie wszyscy mają styczniowe, genialni my:P Dla mnie matma była bardzo łatwa, ale może to dlatego, że ją lubię. Największe zaskoczenie to charakterystyka.:P Tyle szumu o te egzaminy, a już po nich:D

    OdpowiedzUsuń
  8. I to się nazywa niezwykle długi post! :D
    Zapraszam do siebie na rozdanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, ze sporo się u Ciebie działo. Pozytywnie ;) Mówię Ci to dopiero teraz, bo wcześniej się jakoś nie złożyło. ALE TY MASZ DZIEWCZYNO ŚLICZNY WYGLĄD ;)
    Widzę, że też jesteś zodiakalnym bykiem, a co do komentarza u mnie, to jest naprawdę moje pierwsze opowiadanie.
    Też lubię angielski, ale uczę się go z 1,5 roku i niewiele umiem.
    Pozdrawiam i zapraszam do sb na nn.
    eyes-of-the-world.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie plany na majówkę uciekły wraz z piekną pogodą ;<


    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejaa :3

    Zapraszam Cię na tę "konkretną" notkę u mnie :33

    OdpowiedzUsuń
  12. Eeee, Wydawało mi się, że komentowałam O_o Bo byłam tu chyba ze dwa razy -.- No nic...
    Haha. Dni "bez kija nie podchodź" kobitki tak mają... Mnie raczej nic nie wyprowadzi mnie z równowagi. Nawet brat! Swoją drogą też nie wymieniłabym go na inny model. Starszy brat to jednak "fajna rzecz", pomoże, poradzi i tez uważam go za przyjaciela.
    "Teraz muszę czekać jeszcze 2 tygodnie, aż skończę 16 lat"
    Mam rozumieć że niedługo urodzinki ???? :>
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekaj.. czekaj.. Urodziny w piątek?! To nie dzisiaj ???
    Wszystkiego Najlepszego!!! :**

    Aj.. Wiesz manie starszego brata nie jest złe. Do pewnego momentu (jak chodziłam do podstawówki) to go nienawidziłam dosłownie za wszystko, a kiedy weszłam do gimnazjum jakoś tak bardziej zaczęliśmy się "lubić". Więcej czasu spędzałam z bratem i jego kolegami. Ba! Nawet na wagary z nimi chodziłam (nie ma to jak być demoralizowaną przez starsze rodzeństwo), a potem jak Onii-chan wyszedł z gimnazjum to tak jakoś pusto było. Brat jest starszy o dwa lata i tylko rok z nim chodziłam do gim.
    Ale teraz znów idę do jego szkółki i podejrzewam, że nasze relacje znów się "pogłębią". :)

    Ale Ci się rozpisałam -.- Gemen.

    OdpowiedzUsuń