wtorek, 12 sierpnia 2014

You can’t choose what stays and what fades away.

Niestety, nie możemy wybierać, co zostaje, a co przemija, a szkoda - naprawdę szkoda. Dawno nie witałam się z wami po francusku, a więc bonjour(co prawda mamy wieczór, ale to nic kochani, to nic)! Pora na coś letniego i na opis wakacyjnego nicnierobienia w autorskiej wersji Jeanette. A w ogóle to zapomniałam wam powiedzieć(to jeszcze czerwcowe), że byłam jako wolontariuszka na Święcie Chleba - plus był taki, że z Mariką dostałyśmy darmowe cukierki i gorącą herbatę, bo było zimno strasznie, ale uratowałam paluszki Mariki, pożyczając jej... rękawiczki! Przezorny zawsze ubezpieczony, nawet w lecie(ot takie cienkie, jesienne - nie moja wina, że w drodze z dworca o 7 rano marzły mi łapki ;c). No i muszę wam opowiedzieć o geniuszu Mariczki - jesteśmy z Werą na spacerze, siedzi jakiś facet na murku, M.: "To jest bezdomny, czy po prostu sobie wyszedł z domu w piżamie i bez butów?" No kocham. Kończę dygresję, wracając do notki, zakończył się rok szkolny, zakończyło się bycie zagubionym pierwszaczkiem i przyszedł czas na wyczekiwane przez 10 miesięcy wakacje. *.* Jak już ostatnio wspominałam zakończenie było pełne wzruszeń - bo wychowawczyni była z nas dumna, bo nasza najlepsza pani Irenka ze sklepiku poszła na emeryturę i śpiewaliśmy jej 100 lat i mnóstwo innych drobiazgów. Wracałyśmy autobusem z takim przemiłym kierowcą, który się pytał, czy paski się szykują na świadectwach czy raczej tylnych częściach ciała. ;) Po południu dziewczyny pojechały nad jezioro z wolontariatem, a ja zostałam, by w końcu zacząć się szykować do Włoch. Powolne pakowanie walizek, robienie list i zakupów, ściąganie muzyki do 2 nad ranem i wstanie o 5, by 3 lipca razem z Karolą wyruszyć w podróż. Na dworcu pierwsze niepokoje - gdzie ten autobus, którzy ludzie jadą z nami itd., itd.  Okazało się, że są jeszcze 2 dziewczyny z naszych okolic. Potem słuchanie muzyki i droga, droga, droga. Następnie przesiadanie się ludzi z jednego autokaru do drugiego i już prosto na Mediolan. My z Karolą chyba 4 razy zmieniałyśmy miejsce. W międzyczasie przystanek przy granicy na obiadokolację. I tam całkiem przypadkowo(jak się potem dowiedziałam - bo sympatycznie wyglądałam) poznałyśmy naszą późniejszą towarzyszkę - Paulę. :D Cała noc w autokarze - nogi popuchnięte, ale: jesteśmy w Mediolanie! Zwiedzanie, przewodnik beznadziejny, pogoda też - deszcz pada, wszyscy głodni. Jeanette dziwi się wszędobylskim jeżdżącym kolejkom, a wokół Afroamerykanie wciskają nam "niby-darmowe" bransoletki. Dziewczynki to najlepsze projektantki ever, za krótkie spodnie do kościoła? Od czego są swetry i kurtki! Minuta i spódnice gotowe, geniusze! Wieczorem pyszna pizza - wreszcie czuję Włochy. Następnie czas wolny - kolejny już tego dnia, na pierwszym poszłyśmy grupą pod jakiś łuk i robiłyśmy prawie oscarowe selfies, na drugim - wzięłyśmy przewodnik(właściwie Ania wzięła) i ruszyłyśmy w poszukiwaniu da Vinci, z pomocą miłych Włochów(którzy za nic nie chcą rozmawiać po angielsku) dotarłyśmy do kościoła, który był już zamknięty, w drodze powrotnej zgubiłyśmy Martę, ale wszystkie jakoś dotarłyśmy. Potem hotel, w pokoju ja, Paula i Karola, ciepłe prysznice i w końcu ogarnął nas sen. Przywitał nas poranek i wyruszyliśmy do Bolonii, gdzie widziałam jakąś starą salę służącą do sekcji zwłok, potem piękna Florencja - tym razem już słońce. Pani przewodnik mówiła cudownie po polsku, kupowanie pocztówek zalicza się do moich ulubionych zajęć, widzieliśmy "Dawida" i "Narodziny Wenus", dziewczyny objadły się lodów, ja napatrzyłam na owoce i to był kolejny dobry dzień. Niedziela to wizyta w Watykanie - modlitwa z papieżem, nieważne, że nic nie rozumieliśmy, to cudowne przeżycie, potem spotkanie znajomej - nagle, na Placu Św. Piotra i kupowanie różańców. Kolejnym punktem był Rzym - koloseum i forum romanum wreszcie nie na zdjęciu w podręczniku, ale wszędzie remonty i to było smutne ;c. Nasze zdjęcia ze Schodów Hiszpańskich są po prostu... *.* Następny dzień to Klasztor św. Benedykta i Monte Cassino. Inne spojrzenie na patriotyzm... No i spotkanie z Polakami też było. I parędziesiąt ostrych zakrętów i Karola zapinająca pasy, bo znając nasze szczęście... Po południu przeprawa na Półwysep Sorrento i zaczęliśmy plażing, smażing, opalażing. W pokoju znowu we 3. Cały czas się coś dzieje. Dużo śmiechu - ja i Karola "rozsławiamy" nasze okolice i jest fajnie. Tłumaczyłyśmy Pauli, jak kosić zboże, bo ona żyła jeszcze w czasach, gdy w polu pracują konie i kosy, ależ się zdziwiła, że istnieje coś takiego jak kombajn. ;p Ja robiłam za pielęgniarkę, bo Karolcia zapomniała się posmarować filtrem. Za to ja wyglądałam, jakby mi mama dwa razy żelazkiem przyłożyła, miałam takie 2 cudowne ślady na żebrach - dziewczyny się śmiały, że mogę za kostuchę robić. Do teraz mi skóra na nogach schodzi. Kochana Marta wyciągnęła mnie na imprezę w hotelu czyli 18nastkę jakiegoś Włocha, bo zaprosił cały nasz obóz. o.O Długo tam nie byłyśmy, mecz był ważniejszy. xd Mieliśmy też rejs na Capri, który był straszny - tak bujało, a ja mam chorobę morską, pozdrawiam. W drugą stronę poszłam spać. Poza tym wchodziliśmy pod jakąś ogromniastą i stromą górę, żeby popodziwiać starożytny burdel - ja na koturnach i w sukience - w sam raz na przechadzki, pozdrawiam again - nic tylko Alpy jeszcze zdobywać. Dobrze, że Klaudia mi towarzyszyła, byłyśmy takie zawzięte, że obie w równie cudownych strojach poszłyśmy do fakultatywnej jaskini i oglądać łuki skalne - o dziwo skończyło się bez odcisków, ale nie miałam nawet sił na plażowanie i tylko moczyłam z Martą nogi. Plaża była kamienista i nie mogłam wrócić na koc - robiłam dwa kroki i mówiłam, że dalej nie pójdę. ;p Włosi musieli mieć polewkę. Była jeszcze wycieczka na Wezuwiusz - nikt nam nie powiedział, że tam będzie tak zimno. Wszyscy krótkie spodenki, rękawki albo ich brak i jazda. Dobrze, że Marta poratowała obóz watą - bo inaczej skończyłoby się zapaleniem uszu u wszystkich. Potem były Pompeje - piękne i szokujące jednocześnie, bo przecież to miasto kiedyś żyło... W końcu przyszedł czas na pakowanie, a to było wyzwanie - 2 noce mieliśmy spędzić w autobusie, więc trzeba było myśleć na zapas. Szło opornie, Paula śpiewała: "Przeżyyyyyj to saaam!" i było naprawdę śmiesznie. Jeszcze przybyła Marta i mówi, co ze sobą zabiera, ja: "Marta, ile ty masz tych bluzek?<na podróż> 5? o.O" M: "Jak 5! 10! <ona myślała, że o cały obóz chodzi>" Następnego dnia czas szybko mijał i wyruszyliśmy do Wenecji. Po drodze zahaczyliśmy o Rzym - miała być Bazylika św. Pawła za Murami, ale akurat zamknęli ją pół godz. wcześniej niż powinni, więc mieliśmy joke: "Bazylika św. Pawła za kratami". O 2 w nocy postój, bieganie po stacji benzynowej, siedzenie na krawężnikach, Paula wcinała loda, ja nie mogłam spać - zresztą jak połowa ludzi, więc jak się potem okazało wozili nas dookoła Wenecji, żebyśmy spali. Od rana zwiedzanie - byłam zauroczona, zachwycona etc. Wenecja jest cudowna, pani przewodnik też była + nie wiedziałam, że codziennie zalewa ich woda. o.O Fałsze o niezbyt pięknie pachnącej Wenecji zażegnane, tramwaj wodny zaliczony i szczęśliwi ruszyliśmy w drogę powrotną. Wcześniej zaliczyliśmy jedynego Maca w Wenecji, nie było miejsca, więc z dziewczynami siadłyśmy na "pożywny" posiłek na chodniku, a Japończycy robili nam zdjęcia. Potem jeszcze wizyta w sklepie - znowu Polacy i śmiech. No i przyszedł czas na powrót, droga była długa, wyspałam się za wszystkie czasy(niezbyt wygodnie, ale...), o 6 rano znowu były zamiany autokarów - musiałyśmy pożegnać Martę i Paulę, jak ja nie lubię pożegnań, ale wiem, że jeszcze się spotkamy, mam to zagwarantowane. ;D I potem w radiu leciały same takie pożegnalne smęty... Podsumowując wyjazd: ludzie byli wspaniali, jedzenie trochę gorsze(raczej mało włoskie, bo hotelowe albo fastfoodowe ;c) - wafle ryżowe okazały się zbawieniem jak zawsze, Włosi przystojni i do tego mam jeszcze teraz fory u Karoli taty, haha - czyli na plus. :D I nigdy nie zapomnę Karoli mamy sms-a: "Śpij dobrze, nogi na wyciągu, ucałuj papieża." :D No i jak "cudowny" kierownik nie chciał nas zawieźć do sklepu, Paula: "Łatwiej załatwić papieża niż market."(papież nie był w planach xd). Na dworcu znowu były uściski, Karola dostała słoniowatości nóg, ale wróciłyśmy do domu. Karola cały czas gadała o gołąbkach, aż ja ochoty nabrałam. ;p Mums się strasznie cieszyła na mój widok i było słodko, cudownie, wspaniale, mums szczęśliwa, a ja uśmiechnięta i opalona. Po powrocie się działo, ale o tym w następnej notce. Łapcie zdjęcia! *.*
Mediolan ;)
Mówiłam o łuku ;p
Florencja
Chyba nie trzeba przedstawiać :)
Koloseum musi być :p
Tak samo jak Forum Romanum...
No i wilczyca ^^
Wspominany klasztor
Towarzyszka w drodze pod górę ;>
Jednak było warto ;3 - Capri
Bo kiedy się spotyka fankę Eda, trzeba mieć zdjęcie. :)
Łuki skalne. *.*
Nie wiem czemu, ale uwielbiam to zdjęcie, kwiatek - prezent od Karoli ;p
Wezuwiusz
To mnie szokowało w Pompejach
Pompeje cd.
Bazylika za kratami ;p
Buty muszą być zawsze xd
Taka przyjemność ze śpiewającym gondolierem to 200 euro, nie pozdrawiam...
Wenecja jest piękna.
Wnętrze prosto z XVII czy XVIII w. ;)
Widok z mostu Rialto na koniec. ♥
Jak widać ukochałam Wenecję - jestem oczarowana, pewnie jeszcze nieraz będę was katować zdjęciami z Włoch, bo mam ich chyba ze 400(tylko moich, plus te od dziewczyn to sama nie wiem). Dobrych piosenek w wakacje rzadko kiedy brakuje... Nico & Vinz - Am I Wrong "Czy mylę się, myśląc nieszablonowo? Czy mylę się, mówiąc, że wybieram inną drogę? Nie próbuję robić tego co inni, tylko dlatego, że inni robią to, co robią. Jeśli coś wiem, to to, że upadnę, ale będę dojrzała. Podążam swoją drogą, drogą, którą nazywam domem. Więc czy się mylę? Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś naprawdę? Czy teraz się mylę? Próbując sięgnąć po rzeczy, których nie widzę? Ale tak właśnie się czuję, tak właśnie się czuję..." Kocham, kat przez dziewczyny. ♥

Au revoir kociaki. xoxo

4 komentarze:

  1. Świetnie piszesz! Wciąga, a co do zdjęć to śliczne! Zazdroszczę wyjazdu <3
    Za każdy komentarz się odwdzięczam!
    http://otaku-okaeri.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow dużo siętego zebrało :)
    Pierwszy raz słyszę o święcie chleba :D
    A wolontariat zawsze jest spoko :)
    Bardzo łądne zdjęcia <3

    http://pozytywizja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Seriale koreańskie są na naprawdę wysokim poziomie i szczerze zachęcam każdego do oglądania, bo wciągają, szczególnie kiedy trafi się na świetny tytuł. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że znajdziesz każdy rodzaj dramy, jaki sobie wymarzysz. Ich gra aktorska nieco różni się od naszej, jest nieco bardziej "teatralna", ale potrafią świetnie tworzyć dramaturgie i komiczność, więc jeśli faktycznie Cię to kiedyś zainteresuje, to pisz do mnie, a wynajdę dla Ciebie pierwszą dramę, która mam nadzieję, zdobędzie Twoje serce. Trochę się znam na kinematografii koreańskiej, także wybór jest łatwy. :)
    Omo! Włochy! Mam nadzieję, że mi w tym roku uda się odwiedzić Wenecję, Weronę i resztę Włoch północnych... O ile starczy nam czasu na zwiedzanie, bo głównym punktem naszych tegorocznych wakacji jest Słowenia i chcę we wrześniu zrobić małą serie notek podróżniczych z Europy, bo byłam już w kilku krajach i myślę, że fajnie by było się tym z kimś podzielić. :)
    Hahah,,, fragment zdania: ...a Japończycy robili nam zdjęcie. Pytanie czemu i komu oni zdjęć nie robią? :D
    200 euro za płynięcie łódką w Wenecji, dobrze zrozumiałam wyczytując spod zdjęcia? :O
    Cieszę się, że Ci się wyjazd spodobał, oby więcej takich! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zliczę, ile razy zaczynałam czytać ten post i ile razy go nie skończyłam. Cóż. Leń to jednak zła rzecz :) Jeanette, tym razem mam tak świetny humor, że dodatkowe go poprawianie Twoimi notkami było zbędne, ale i tak - uśmiałam się. Moja Jeanette na koturnach i w sukience w górach, dziecko, co z Ciebie wyrosło, haha <3 I ten rejs, biedne moje kochanie, ale jakoś zniosłaś, prawda? Nie znam tego bólu, nie mam choroby morskiej/lokomocyjnej... i nie śmiej się z Marty, też bym pewnie pomyślała, że chodzi o cały obóz hihi :) i coooo, zdjęcia? Nie no, Jeanettka modeleczką. Sesja zdjęciowa przed makiem zawsze spoko, prawda? (wypowiedz się, uczestniczko XD). Załatw mi taką XD
    Dobranoc ;**
    PS Ja jestem naprawdę szczęśliwa, wiesz? W końcu! *-*

    OdpowiedzUsuń