czwartek, 1 marca 2012

Do you ever wonder if the stars shine out for you?

 Salut! Miałam zamiar napisać, że nienawidzę czwartków, ale dzisiejszy był naprawdę sympatyczny. Na początku dwa polskie - nudy. Następnie fizyka, robiliśmy samodzielnie notatki na ocenę, tylko że Kondrad ciągle śpiewał "Nie, nie boję się..." i w żaden sposób nie mogłam się skupić, krzyczałam na niego, kopałam go, a potem nie mogłam opanować śmiechu. Biedna Charlotte musiała z nim siedzieć. Propozycja zamknięcia go w próżni wydaje się być kusząca. Potem geografia. Bartek znowu się do mnie przysiadł(w sumie to mogłabym z nim siedzieć;p), mieliśmy robić karty, przed nami siedział pan M., a przysiadł się do niego pan Marley tum tu dum. Skończyło się tak, że Bartek zrobił kartę i ćwiczenia, a nasza trójeczka sobie spisała i fajnie było, i daliśmy nasze karty do sprawdzenia, ja nie chciałam, ale pan M. mi zabrał i teraz wszyscy będziemy mieli ten sam błąd, oj tam, oj tam. Następnie matma i piąteczka z pracy domowej^^ - pozytywnie. Potem historia i kartkówka, której nie było, mazałyśmy sobie z Charlotte po rękach<czyt. pisałyśmy na palcach 'Ed Sheeran'>. Na przerwie Caroline próbowała mnie zrzucić z ławki, a tymczasem podszedł do niej od tyłu ksiądz i mówi: Nie męcz jąąąą<Caroline przestraszona>, nie bój sięę. Potem Caroline znowu mnie męczyła i znowu szedł ksiądz no i oczywiście nie powstrzymał się od komentarza: Rącki psy sobie. haha No i w końcu muzyka - przedmiot, którego zwykle nie lubię, z powodu, gdyż nasze lekcje są nudne, oglądamy tylko prezentacje, a poza tym to ostatnia lekcja i chcę już do domu. Dzisiaj jednak było inaczej, była prezentacja, ale pani się nas pyta: Kto ustalił skład orkiestry symfonicznej? - Mendelejew!. Potem chcieliśmy coś śpiewać, pani: Co? i włączyła youtube. Chłopaki od razu, że One Direction. Kinia spojrzała się na mnie i mówi, że jak pani puści One Direction to ona wychodzi. Pan M. przybiegł, wpisał One Direction i puścił "What makes you beautiful", pani powiedziała, że mamy śpiewać. No to Mateusz zaczął drzeć refren, ja się śmiałam i zacieszałam do projektora - no wiecie, nie zawsze można zobaczyć One Direction na ekranie wielkości tablicy. Kinia totalna załamka. Potem poszłam na spotkanie projektu, w którym miałam nie brać udziału, ale zostałam zmuszona. Właściwie to uważam, że jestem zbędna temu projektowi - mam być reżyserem i mam im mówić, kiedy mają wychodzić i wszystko ogarniać, a co to oni małe dzieci, żeby nie zapamiętali po kim mają wejść - no bez przesady, bez przesady, ale było zabawnie przynajmniej. Potem dziewczynki zaliczały/poprawiały kartkówkę z francuskiego, więc na nie poczekałam i poszłyśmy do toalety. To były kompletne odpały - udawałyśmy orki, walenie i foki(nie próbujcie sobie tego wyobrazić!). Kłóciłyśmy się czy w łazience mamy kamerę czy zraszacz w razie pożaru. W szatni nie było lepiej - śpiewałyśmy jakieś dziwne piosenki. W końcu wyszłyśmy, odprowadziłam dziewczynki kawałek i musiałam wracać sama:(. Poza tym zamieniłyśmy się z Caroline czapkami i ona moją wrzuciła mi w błoto, więc ja nie pozostałam dłużna. Problem jednak jest taki, że moja czapka jest czarna, a Carolina ma bardzo jasną haha. Potem dodatkowy angielski, a teraz w domu. Jutro mam sprawdzian z symetrii i może być kartkówka z błogosławieństw, także wypadałoby się pouczyć.
Takie z dzisiaj - moja rączka;p. Charlotte rysowała łapkę<3.
Z powodu mojego dobrego humoru i mojego uwielbienia Eda piosenka na dzisiaj to: Ed Sheeran - Sofa i nie potrzeba nic więcej. "We can go where you want, say the word and I’ll take ya but I’d rather stay on the sofa on the sofa, with you..." A teraz was opuszczam żebyście sobie mogli w ciszy i spokoju posłuchać cudownego Eda:).
Au revoir. xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz