poniedziałek, 20 lutego 2012

Sometimes I have a good feeling...

Salut! Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Już dawno aż tak się nie śmiałam - dzisiejsze teksty były nie do spamiętania. "Zemsta" staje się moją ulubioną lekturą, zacytuję wam Caroline, a dokładniej jej sprawdzian, okey? "Cześnik zemścił się na Rejencie żeniąc się z Wacławem" - przecież to taka oczywista oczywistość, nie?:) Na historii sprawdzian, nie był aż taki trudny, myślałam, że w ogóle go nie ogarnę, a tu niespodzianka, co prawda zwaliłam jedno zadanie, ale może nie będzie źle... Na angielskim rozmowa zeszła na dziwne tematy - wciąż nie wiem co Jack Sparrow ma wspólnego z ptaszkiem. Wżr i religia - luz, blues i orzeszki. Potem jeszcze dodatkowa chemia, nie ma to jak siedzenie w szkole do 15. Uwielbiam łazić z Caroline po zapleczu, robienie doświadczeń to była totalna klapa - mamy zwalone palniki, do doświadczenia woda musiała zacząć wrzeć, więc co zrobiła Caroline? Otóż wzięła zapałki i ogrzewała kolbę zapałkami, żeby było szybciej, no brawo. Potem do domu i nudy, w sumie nic ciekawego, oprócz tego, że oglądałam "Friends" - jak ja to kocham, a potem wzięło mnie na wspomnienia i oglądałam filmiki z zeszłorocznego X factora. Chyba będę szła - plan na dzisiaj to: WYSPAĆ SIĘ!(mission impossible - ale kto wie, kto wie?). Zdjęć nie będzie, ale będzie piosenka, która mnie męczy, ok?:)
The Script - Breakeven
"Ponieważ kiedy serce pęka, nie pęka równo..."
Au revoir! xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz